Zacznijmy od tego, że ogrywałem ten tytuł na PS5. Jest to ważne, ponieważ po odpaleniu gry i zajęciu tego samego miejsca przed telewizorem, co zwykle… nie mogłem przeczytać liter na ekranie. Dobra, wiem, że okulary noszę nie bez powodu, ale jednak bez przesady. Byłby to w sumie niewielki problem, gdyby to były tylko jakieś średnio ważne napisy do cutscenek czy czcionka w ustawieniach, które odpalasz raz na jakiś czas. Ale I Am Your President polega w sumie na czytaniu i wybieraniu opcji.
Bo tak jakby odjąć całą oprawę graficzną to tak w sumie jest to gra tekstowa. Wszystko opiera się na dialogach, w których do wyborów jest kilka opcji, a te dodają lub odejmują nam punkty na pewnych polach, tychże punktów nie możemy wyzerować i w sumie to tyle. Nasze decyzje potem nanoszone są na kompas polityczny, który… w sumie jest, a niektóre sprawy, wydawałoby się poważne z realnego punktu widzenia i wymagające wielkiej dyskusji na forum, w grze spłaszczone są do dialogu z opcją wielokrotnego wyboru.
Może nie jestem adresatem tego tytułu, ale mówiąc szczerze – nie siadło. Po prostu. Przy drugim czy trzecim „dniu kadencji” zrobiło się po prostu nudno. I już nawet nie chodzi mi o to, że nie ma wielkich pościgów, odbijania mida, strzałów pod poprzeczkę czy innych wodotrysków. Problemy są spłaszczone, żarty lekko nietrafione, a mechanika opiera się na pilnowaniu wartości i klikanie w odpowiednie dymki tak, żeby się nie wyzerowały. Robi się to repetytywne, ale w ten zły, nudny i skrajnie przewidywalny sposób. Jeżeli miało być ciekawie – to nie na mój sposób. Jeżeli miało być prześmiewczo – to nie wyszło. Cóż, ja zwołuję wcześniejsze wybory i nie ubiegam się o reelekcję. 4/10.