Jedną z chyba najważniejszych i najbardziej odczuwalnych zmian jest tempo rozgrywki. W "soulsach" klasycznych, regulowane właściwie przez samych graczy. Natomiast Elden Ring Nightreign ma znane z gatunku battle royale czasowe ograniczenia. Mapa się kurczy, więc trzeba się naprawdę sprężać, żeby możliwie jak najwięcej w tym czasie zwiedzić, zdobyć, "podpakować" na ile się da naszą predefiniowaną postać - i w ten sposób przygotować się na finałowe starcie. Mamy dwa dni czasu gry, później ruszy na nas główny boss.
Na nas, czyli na naszą drużynę, wypada podkreślić. Wszak Elden Ring Nightreign to sieciowe doświadczenie. I prochu tu nie odkryjemy, bo i wielu innych dziennikarzy podkreśla, że jakość naszej drużyny stanowi też w dużej mierze o jakości rozgrywki i naszej z niej satysfakcji. Zgrany team potrafi zrobić niezłe zamieszanie na planszy - za to bieganie z grupą przypadkowych graczy niweczy frajdę. Bo naprawdę nie ma wiele czasu, trzeba działać w możliwie jak najbardziej skoordynowany sposób w sytuacji, gdy i tak nie ma szans spokojnie pozwiedzać.
Chociaż mapa jest niby za każdym razem taka sama, to zwiedzać jest co. Fani serii "soulsów" odnajdą oczywiście sporo smaczków, mini-bossów znanych już z poprzednich produkcji. Naturalnie, także samo sterowanie, responsywność w walce - starzy wyjadacze bez problemu się odnajdą. Choć i oni mogą na początku czuć się nieco zagubieni, bo tradycyjnie dla From Software samouczek jest jedynie wstępem do odkrywania tej produkcji przez samych graczy. Przyda się więc nieco samozaparcia i chęci do nauki. Żeby z biegiem czasu mieć coraz więcej frajdy w znajdowaniu mocnych i słabych stron postaci przygotowanych przez twórców, żeby móc umiejętnie korzystać z dobra wszelakiego, które znajdziemy podczas eksploracji mapy.
Oznacza to też, przykładowo, wprowadzenie takiej mechaniki jak podwójny skok - nasza postać nie zginie także gdy spadniemy z dużej wysokości. Jest też możliwość szybkiej podróży powietrznej niczym w klasykach gier z mechaniką battle royale. W tej formule zmiany to absolutnie zrozumiałe i konieczne, choć dla starych fanów "soulsów" mogą być w pierwszej chwili wręcz szokujące.
Paradoksalnie, Elden Ring Nightreign może stać się też świetną okazją dla wszelakich mistrzów refleksu, aby pokazać swoje umiejętności w rozgrywce. Paradoksalnie - bo przecież po to mamy trzy osobową drużynę, aby było łatwiej niż trudniej. Tylko, co jest też odnotowywane, gdy zdecydujemy się na grę solo (bo jest taka możliwość) Elden Ring Nightreign jawi się jako gra trochę niezbalansowana pod tym kątem. Czyli, mówiąc wprost, bieganie po tej krainie w pojedynkę potrafi być niezwykle wymagające. Jeżeli chcielibyście się popisać umiejętnościami, to opisywana produkcja daje takie możliwości. Choć trudno powiedzieć, czy jest to do końca zamysłem twórców.
Podsumowując: jeżeli lubicie "soulsy" i będziecie w stanie przymknąć oko na odstępstwa od kanonu, warto się Elden Ring Nightreign zainteresować. Do zabawy jednak niezbędna jest fajna drużyna, to jest sens tej rozgrywki. Inaczej można się sfrustrować, bo finałowe walki trwają naprawdę długo - a i z przypadkowymi osobami w teamie w ogóle trudno do nich będzie Wam dotrzeć.
Wyjątkowo, na końcu nie będzie oceny. Chociaż gra wydaje się być w większości ukończona, to jednak już pojawiają się informacje o zmianach, przykładowo w balansie wrogów. Jak to zwykle bywa w sieciowych produkcjach, ta gra pewnie długo będzie jeszcze "żyła" i ewoluowała. Na ten moment można powiedzieć, że Elden Ring Nightreign to naprawdę obiecująca produkcja - ale jak będzie oceniana, to pewnie jednak dopiero czas pokaże.