Produkcja zaciekawiła mnie swoją tematyką, bo jednak z tworzeniem bioróżnorodnych ekosystemów, dbaniem o roślinność i zasiedlaniem terenów dzikimi zwierzętami, wcześniej styczności nie miałem. Najczęściej wysadzałem, niszczyłem i paliłem do gołej ziemi, więc zapowiadała się interesująca odskocznia. Co do zasady Terra Nil jest grą łatwą, z prostymi mechanikami i łatwymi do opanowania zasadami, skupiająca się w stu procentach na rekultywacji terenu. Pozwala zrozumieć liczne zależności w przyrodzie, wpływanie na siebie zjawisk, flory i fauny, ale przy zastosowaniu najnowocześniejszych technologii, specjalistycznych urządzeń i budynków.
Lądujemy na skrawku jałowej ziemi, z kilkoma kamieniami na krzyż i małą rzeczką w pobliżu. Wpierw trzeba zapewnić sobie dostęp do elektryczności, więc stawiam turbinę. Mam prąd, więc rozstawiam w jej zasięgu kilka filtrów toksyn, co oczyści glebę i pozwoli ja nawodnić. To niesamowite, ile radości daje postawienie irygatora i obserwowanie, jak jałowy brązowy teren pokrywa się zieloną trawą. Tu trzeba zwrócić uwagę, w którą stronę leci woda, dzięki czemu wiem, jakiej wielkości teren będzie gotowy do dalszych działań. Istotne są cele, które trzeba wykonać by pójść krok dalej z rekultywacją terenu. Gra w przystępny sposób tłumaczy co i jak trzeba zrobić, jedyne - na co początkowo trzeba zwrócić uwagę - są zasoby w postaci liści. To taka waluta, za którą mogę stawiać kolejne budynki i urządzenia.
Jeśli jest suche koryto rzeki, należy postawić pompę wodną i wydobyć ją z głębokości na powierzchnię. Mając drogocenne H2O stawiam zwapniacz, który krystalizuje zieleń i tworzy skały, na których mogę postawić wspomniane wcześniej turbiny generujące prąd. Tym samym zwiększa się obszar, na którym mogę przywracać życie. Odpowiednie planowanie rozstawiania urządzeń jest tu kluczowe i wielokrotnie musiałem cofać swoje decyzje planistyczne, gdyż efekt był opłakany w skutkach. Gdy zabrakło mi wody, koparką tworzyłem nowe koryto rzeki. Problem pojawił się, gdy musiałem zwiększyć różnorodność roślin, w tym m.in. stworzyć las strefy umiarkowanej. By pozwolić drzewom na rozwijanie się, musiałem przeprowadzić... kontrolowane spalanie. Samo wypalanie się udało, problem był z jego kontrolowaniem, a raczej całkowitym jego brakiem. To była świetna i bolesna lekcja, że wszystko musi być dobrze zaplanowane. W między czasie stworzyłem mokradła, postawiłem ule dzięki czemu powstały kwieciste łąki, pojawiły się zwierzęta. Dalej było jeszcze lepiej, ale ważną zmianą była możliwość wpływania na klimat, w tym np. na wilgotność - poprzez zasiewacz chmur. Dzięki temu pojawiały się nowe rodzaje fauny i flory, w rzekach powstała roślinność, pływały ryby.
Terra Nil ma olbrzymie możliwości, ale bez odpowiedniego planu postepowania, problemy piętrzą się i trzeba czasami prawie wszystko robić od nowa. Co więcej, twórcy przygotowali różne regiony, różniące się glebą, temperaturą, a więc i dostępną roślinnością czy zwierzętami. Zabawę można powtarzać bez końca, bo ja ledwie przybliżyłem Wam pewne możliwości i zasady, jakie tu panują.
Co istotne, na samym początku zabawy gra pozwala wybrać poziom skomplikowania zabawy. Ogrodnik - oznacza relaksującą podróż przez jałowy świat i w tym trybie bawiłem się doskonale. Ekolog wymaga doświadczenia, nie pozwala na recykling przy braku zasobów, ich liczba początkowa jest mniejsza, a budynki droższe. Jak ktoś ma za dużo czasu i lubi duże wyzwania, to wybiera inżyniera środowiska i na tym poziomie to jest prawdziwa jazda bez trzymanki.
Terra Nil relaksuje nie tylko zabawą przyrodą, ale także schludną warstwą wizualną i dźwiękową. Tu wszystko do siebie pasuje i nie dziwi mnie sukces tej gry i wysokie oceny. Mimo, że wyszła dwa i pół roku temu, nadal jest rozwijana przez twórców i za to ja ich bardzo szanuję. Ocena: 7.5/10