Ale o to też tu właśnie chodzi; statyczna kamera, na średnim poziomie trudności ograniczona liczba zapisów, nieco archaiczny model sterowania. To wszystko tu znajdziecie. Sam miałem chęć robić brzydkie rzeczy z padem, kiedy okazało się, że zabił mnie jakiś potwór co oznaczało stratę kilkudziesięciu minut postępu, bo oczywiście nie wybrałem najłatwiejszego poziomu, tylko wyższy, żeby jak najlepiej poczuć to, co twórcy chcieli przekazać. A chcieli przekazać właśnie m.in. doświadczenie, jakiego można było nabrać na przykład podczas grania w pierwsze Resident Evil. I to się sprawdza. O ile takie metody Was nie zniechęcą - możecie liczyć na sporą dawkę emocji. Natomiast trzeba się przyzwyczaić również do kamery, która nie zmienia kąta położenia, także podczas ucieczki przed przeciwnikiem może się okazać, że nasza bohaterka po zmianie lokacji zaczyna biec prosto w jego objęcia, jeżeli nie zareagujecie odpowiednio szybko ruchem gałki czy klawisza.
Również grafika jest z innej epoki. Mnie prawdę mówiąc początkowo odrzuciła, bo wygląda jak... no chwilami jak po prostu zestaw plam przywołujących chandrę. Choć niektóre elementy, przede wszystkim ozdoby czy wykończenia pomieszczeń niemal zachwycają szczegółowością i pomysłowością. Całkiem przyzwoite są również animacje. Nieźle spisali się też aktorzy głosowi, przede wszystkim główna bohaterka w dramatyczniejszych momentach - świetnie oddaje nastrój w danej sytuacji. Jeśli chodzi o klimat to Tormented Souls 2 trzeba oddać, że aż naciska na klatkę piersiową duchotą i chwilami przygnębieniem. Klasztor, w którym zaczyna się rozgrywka osacza różnymi rzeźbami, ornamentami czy obrazami, z których kipią cienie, od których ma się ochotę odsunąć. To połączone z często deficytowymi zasobami sprawia, że niekiedy serce potrafi szybciej zabić. Walka jednak jest kolejnym elementem, do którego trzeba się przyzwyczaić, odstaje od dzisiejszych standardów. Caroline - główna bohaterka - w trybie starcia rusza się raczej ślamazarnie, a ewentualne uniki wymagają sporej wprawy. No i to wszystko potrafi doprowadzić do jeszcze większej frustracji, bo napotkanie stwora, zanim opanujemy jakoś system spuszczania łomotu wrogom często skutkuje zgonem. Celowo nie wspominałem jeszcze o fabule. Historia nawiązuje do pierwszej części - jej bohaterka - Caroline właśnie - trafia do klasztoru, gdzie jej młodsza siostra ma znaleźć fachową opiekę po traumie, jaką przeżyła podczas poprzednich przygód. Oczywiście klasztor to siedlisko zła, wszędzie czają się mroczne siły i jeszcze sekta. No tu jednak to rozczarowanie, miałem nadzieję na nieco lepszą konstrukcję opowieści - ewidentnie została potraktowana tylko jako przyczynek do wpuszczenia naszej bohaterki w kolejne kłopoty. Tormented Souls 2 punktuje jednak zagadkami - są niekiedy całkiem wymagające, a co najważniejsze - trzymają się kupy. No i ich rozwiązanie daje sporo radochy. Na co to wszystko się sumuje? To zależy. Dla tych, którzy nie lubią takich elektronicznych skansenów - szóstka to max. Wielbiciele staroszkolnej rozgrywki dodają półtora punktu.