Sąd w Twerze w Rosji chce przesłuchać lokalnych urzędników i prokuratorów w sprawie demontażu „tablic katyńskich” - dowiedziało się Polskie Radio.
Pozew złożyło stowarzyszenie „Memoriał”. Działacze tej organizacji są oburzeni usunięciem ze ściany Twerskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego tablic, które upamiętniały ofiary zbrodni stalinowskich, w tym zbrodni katyńskiej.
Zdaniem obserwującego tę sprawę twerskiego działacza opozycyjnego ruchu „Otwarta Rosja”, Artioma Ważenkowa, „lokalna administracja i prokuratura mogą zostać uznane współodpowiedzialnymi za nielegalne usunięcie pamiątkowych znaków z przestrzeni publicznej”.
- Głównym odpowiedzialnym za demontaż tych tablic jest gubernator obwodu twerskiego, ponieważ coś takiego nie mogło się wydarzyć bez jego wiedzy, a jeśli nic nie wiedział, to pojawia się pytanie, czy jest osobą kompetentną, która odpowiada za to, co się dzieje w jego regionie - mówi Ważenkow.
Tablice zostały zdjęte ze ściany twerskiego Uniwersytetu Medycznego w maju. Do wydania takiej decyzji nie przyznali się ani lokalni urzędnicy, ani miejscowa prokuratura. Historycy stowarzyszenia „Memoriał” uznali, że demontaż był nielegalny i domagają się, aby tablice wróciły na miejsce. Jednocześnie przypominają, że w budynku uniwersytetu w Twerze znajdowała się katownia NKWD, w której zamordowano między innymi ponad 6 tysięcy polskich oficerów.
Na pierwsze, w tej sprawie posiedzenie sądu nie stawili się przedstawiciele pozwanego czyli Twerskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego. Sąd postanowił przenieść początek procesu na 9 listopada.
Zdaniem obserwującego tę sprawę twerskiego działacza opozycyjnego ruchu „Otwarta Rosja”, Artioma Ważenkowa, „lokalna administracja i prokuratura mogą zostać uznane współodpowiedzialnymi za nielegalne usunięcie pamiątkowych znaków z przestrzeni publicznej”.
- Głównym odpowiedzialnym za demontaż tych tablic jest gubernator obwodu twerskiego, ponieważ coś takiego nie mogło się wydarzyć bez jego wiedzy, a jeśli nic nie wiedział, to pojawia się pytanie, czy jest osobą kompetentną, która odpowiada za to, co się dzieje w jego regionie - mówi Ważenkow.
Tablice zostały zdjęte ze ściany twerskiego Uniwersytetu Medycznego w maju. Do wydania takiej decyzji nie przyznali się ani lokalni urzędnicy, ani miejscowa prokuratura. Historycy stowarzyszenia „Memoriał” uznali, że demontaż był nielegalny i domagają się, aby tablice wróciły na miejsce. Jednocześnie przypominają, że w budynku uniwersytetu w Twerze znajdowała się katownia NKWD, w której zamordowano między innymi ponad 6 tysięcy polskich oficerów.
Na pierwsze, w tej sprawie posiedzenie sądu nie stawili się przedstawiciele pozwanego czyli Twerskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego. Sąd postanowił przenieść początek procesu na 9 listopada.