Seul opłakuje zabitych w centrum miasta. Co najmniej 154 osoby zginęły, gdy w sobotni wieczór tłum młodych ludzi zaczął w panice tratować się w wąskich uliczkach dzielnicy Iteawon.
Po tragedii na miejsce przychodzą mieszkańcy Seulu. Niektórzy składają kwiaty, inni wpatrują się w milczeniu w uliczkę na której doszło do dramatycznych scen.
- Ciężko jest mi to w ogóle ogarnąć, bo to miejsce do którego ja i moi przyjaciele często chodzimy. To straszne, co stało się tym ludziom - mówi wysłannikowi Polskiego Radia jedna z młodych mieszkanek Seulu, które przyszły do Itaewon.
- Nie było mnie tutaj. Siedziałem w domu i oglądałem wiadomości. Nie wiem, co dokładnie się tutaj działo. I nie wiem, co powiedzieć. To takie dziwne i smutne - mówi inny Koreańczyk.
- To miejsce jest bardzo popularne. Ludzie zawsze tu przychodzą na Halloween, choć pewnie nikt nie spodziewał się aż takich tłumów. Ale wszyscy wiedzą, że to tutaj przychodzi się bawić w czasie Halloween - dodaje inna Koreanka.
Większość zabitych została już zidentyfikowana. Wśród ofiar tragedii jest 20 obcokrajowców. To m.in. osoby z Chin, Iranu i Norwegii.
Polski wicepremier Jacek Sasin, który przyleciał dzisiaj z wizytą do Seulu poinformował na Twitterze, że wśród zabitych nie ma Polaków.
🇰🇷| Así luce Seúl, hoy domingo, un día después de la tragedia de Itaewon pic.twitter.com/Nmd00DqTi1
— 🐝🥑🎾 김바나 🇨🇴🇰🇷🎃🍂 (@_kimbana_) October 30, 2022