Głowna bohaterka budzi się na środku ulicy teoretycznie opuszczonego miasteczka, co więcej, utraciła pamięć i nie wie co tu w ogóle robi. Nie, nie jest to efekt ostrego melanżu, a pewnych wydarzeń, o których dowiadujemy się wraz z rozwojem fabuły. Całość sprowadza się do poszukiwania zaginionej dziewczyny i wyjaśnienia sytuacji dziwnie zachowujących się mieszkańców i tajemniczego kościoła. Fabuła jest dość zawiła, co jest plusem, a kolejne odkrywane poszlaki dają pełen obraz sytuacji zaistniałej w Maple Creek.
Świetnie rozwiązano stronę detektywistyczną gry. Zbierane zdjęcia, szkice i notatki lądują na ścianie w hotelu w którym zatrzymała się bohaterka. Kolejne poszlaki i wskazówki przypisuje się do odpowiedniej grupy, a przy odpowiedniej ich liczbie przeprowadza się dedukcję, co odkrywa kolejne fakty zawiłej historii. Świetne rozwiązanie, chodź umiejętności gracza nie mają większego znaczenia. Poszlaki można przypisywać na chybił-trafił, w końcu się trafi, a dedukcja przebiega automatycznie. Moje wewnętrzne alter ego o imieniu Sherlock, chciałoby więcej.
Zagadki logiczne zawarte w Enigmatis: Duchy Maple Creek są ciekawe i trzymają się kanonu gatunku. Znajdź przedmiot, miejsce gdzie trzeba go użyć i to zrób. Mapa jest rozległa, więc zabawy jest z tym sporo. Są też oczywiście zadania z ukrytymi obiektami i wielokrotnie musiałem wspinać się na wyżyny dostrzegania, gdyż niektóre przedmioty są bardzo dobrze ukryte. Na szczęście w zanadrzu są podpowiedzi, bez których byłoby naprawdę ciężko. Tak, wiem, rozwiązanie dla cieniasów, którym czasami bywam.
Enigmatis: The Ghosts of Maple Creek to świetny przedstawiciel przygodówek HOPA i nie dziwi, że trylogia stała się tak popularna. Wersja na PlayStation 4 gwarantuje świetnie wykonaną ręcznie malowaną grafikę, tak jak odsłona pecetowa, ale tutaj podbito ją do rozdzielczości HD. Ale to nie wszystko. Gra wpiera PlayStation 4 Pro, dzięki temu gra wyświetlać się będzie w natywnej rozdzielczości 4K. Niestety jest też jeden minus. Zawarte w pierwszej części Enigmatis animacje prezentują poziom sprzed 6 lat, co bardzo rzuca się w oczy. Nie wpływa to jednak na odbiór całości.
Fani gatunku nie powinni zastanawiać się ani chwili. Pozostali gracze, szukający przyjemnej rozrywki na kilka wieczorów, powinni dać szansę. Jedna z najlepszych gier w portfolio Artifex Mundi oferuje wiele za niską cenę, a w przyszłości na pewno doczekamy się pozostałych dwóch odsłon trylogii. Ja już nie mogę się doczekać, mimo, że ograłem je na pececie.