Pierwsze dni w Stanach Zjednoczonych upłynęły podróżnikowi na aklimatyzacji, wypoczynku i promocji swojej podróży. W Chicago Aleksander Doba pływał po Jeziorze Michigan m.in. na jachcie. - Pływałem jachtem razem z Grzegorzem Gołąbkiem, moim serdecznym kolegą z Technikum Mechanicznego w Poznaniu - podkreśla Doba. Później były przenosiny do Waszyngtonu i wizyta w polskiej ambasadzie. W spotkaniu z podróżnikiem wzięło udział około setki sympatyków. - Opowiadałem m.in. o mojej zarekwirowanej żywności - dodaje Doba. W weekend policzanin był już w Nowym Jorku, skąd w niedzielę rozpocznie swoją trzecią wyprawę transatlantycką.
- Jestem w Chicago. Za mną fantastyczne pożegnanie w Policach, Szczecinie i Warszawie, kilkugodzinny lot, a przede mną ostatnie dni przygotowań do wyprawy - mówi Aleksander Doba. Policzanin nie będzie odpoczywał, bo program wizyty w Stanach Zjednoczonych ma bardzo napięty. - Za mną już seria spotkań radiowo-telewizyjnych dla Polonii, której przecież jest tu kilkaset tysięcy. Z rodakami, ale nie tylko spotkaliśmy się w Muzeum Polski w Chicago. Spotkanie miało trwać cztery godziny, pomyślałem, że sporo, ale czas szybko zleciał i pani dyrektor musiała światła zgasić, byśmy wizytę zakończyli. A w niedzielę - rejs po jeziorze Michigan na jachcie. Razem ze mną popłynie pięć osób, które miejsce w jachcie wygrały na loterii - dodaje pan Aleksander.
W audycji również o współpracy z Radiem Szczecin i co to oznacza dla słuchaczy.
Trwają ostatnie przygotowania Aleksandra Doby do trzeciej podróży przez Atlantyk. Z jakimi problemami zmaga się jeszcze policzanin? A choćby z takim, że kajakarz chciałby podwójnie się zabezpieczyć i planuje zakup specjalnego przyrządu GPS. Tyle, że firma z Wałbrzycha - oficjalny dystrybutor specjalistycznego sprzętu - od kilku tygodni milczy i... nerwy rosną. A wylot już 18 maja o godz. 13.15 z lotniska w Warszawie. Przed odlotem Dobę czeka jeszcze konferencja prasowa dla ogólnopolskich mediów, ale też zaproszeni zostaną sponsorzy czy przedstawiciele władz. Wiemy już też, że kajakarz wyląduje w Chicago, zatrzyma się na krótko u znajomego, Józefa Milewskiego. W Milwaukee spotkanie z tamtejszymi Polonusami.
Do Poznania zjechało mnóstwo zaproszonych gości, którzy - ogólnie - promują nasz kraj. Organizatorzy postanowili wyróżnić część osób, a jednym z nich był Aleksander Doba. Kajakarz z Polic został zakwalifikowany do grupy "Duma narodu". Na koniec gali został więc wyróżniony specjalną statuetką. - Rozpiera mnie ta duma - żartuje Doba. Na świętowanie nie miał czasu, bo następnego dnia wyruszył na kongres do Gdańska. Tam przemawiał do zgromadzonych zaraz po wicepremierze Mateuszu Morawieckim. A jakby Dobie było tego mało - po paru godzinach przeniósł się do Bydgoszczy...
Oficjalna prezentacja kajaka w Policach to ogromny wysiłek związany z przygotowaniem tej imprezy. - Zamiast trzech dni na opakowanie "Ola", miałem niespełna dobę. Wynikało to z tego, że za późno mi ten kajak dostarczyli, a co za tym idzie pracować musiałem nawet w nocy i na oczach zgromadzonego tłumu - pakowałem swój sprzęt, torby do niego - mówi Aleksander Doba.