Minister Joachim Brudziński przeprasza młodych piłkarzy z Choszczna i Szczecina: Musiałbym mieć, "zryty beret", aby specjalnie im przeszkodzić - podkreślał polityk na konferencji prasowej.
Mowa o sytuacji z soboty: szef resortu przyleciał policyjnym śmigłowcem na wojewódzkie obchody Dnia Strażaka w Choszcznie - maszyna wylądowała na boisku, na pół godziny w związku z tym przerwano spotkanie trampkarzy z Choszczna i Szczecina.
Brudziński wyjaśniał, że policja, która organizowała przelot, nie miała informacji od miasta, że na wytypowanym lądowisku będzie trwał mecz.
- Można zarzucać mi wszystko w ramach tej totalnej narracji, ale nikt nie sądzi chyba abym miał, jak mówią młodzi ludzie, na tyle zryty beret, żeby wiedząc, że trwa mecz piłkarski spektakularnie polecać przerwanie meczu. Ja mogę wyrazić tylko moje szczere ubolewanie w stosunku do tych młodych sportowców, ich trenerów, opiekunów, że taka sytuacja miała miejsce. Oczekuję bardzo szczegółowego wyjaśnienia, jak mogło dojść do takiej sytuacji - powiedział Brudziński.
Minister wyjaśniał także, że nie używa helikoptera jako taksówki. Podkreślał, że na obchody Święta Strażaka w Choszcznie przyleciał wspólnie z komendantem głównym straży. Zwracał też uwagę na procedury, które nakazują wylatanie odpowiedniej liczby godzin nowym Black Hawkiem. W związku z przelotem - zapewnił Brudziński - budżet nie poniósł żadnych dodatkowych kosztów.
Brudziński wyjaśniał, że policja, która organizowała przelot, nie miała informacji od miasta, że na wytypowanym lądowisku będzie trwał mecz.
- Można zarzucać mi wszystko w ramach tej totalnej narracji, ale nikt nie sądzi chyba abym miał, jak mówią młodzi ludzie, na tyle zryty beret, żeby wiedząc, że trwa mecz piłkarski spektakularnie polecać przerwanie meczu. Ja mogę wyrazić tylko moje szczere ubolewanie w stosunku do tych młodych sportowców, ich trenerów, opiekunów, że taka sytuacja miała miejsce. Oczekuję bardzo szczegółowego wyjaśnienia, jak mogło dojść do takiej sytuacji - powiedział Brudziński.
Minister wyjaśniał także, że nie używa helikoptera jako taksówki. Podkreślał, że na obchody Święta Strażaka w Choszcznie przyleciał wspólnie z komendantem głównym straży. Zwracał też uwagę na procedury, które nakazują wylatanie odpowiedniej liczby godzin nowym Black Hawkiem. W związku z przelotem - zapewnił Brudziński - budżet nie poniósł żadnych dodatkowych kosztów.
Dodaj komentarz 6 komentarzy
No dobrze panie Brudziński,a czy te godziny nie mogli wylatać antyterroryści w ramach ćwiczeń zamiast urządzać wycieczki do Choszczna dla ministra, który chyba zresztą teraz jest na urlopie.
Na pewno trzeba mieć taki beret, aby w ogóle pomyśleć, że śmigłowiec specjalnie tam lądował, aby przerwać mecz - choć dwa słowa wyjaśnienia, rzucone w stronę trybun, załatwiłyby całą sprawę.
Panu ministrowi należało się tam lądować .
HAHA. dobrze, ze nie wylądowali na stadionie Herty Berlin u p.Merkel
Kampania wyborcza na koszt podatnika dobrze że nie było konfetti !
TAK TRZYMAĆ PIS.będzie konfetti w UE !