Niedawno ponownie otwarta kawiarnia "Sorento" ma piękną kartę w historii Szczecina. To tu w latach 60. rodził się szczeciński bigbit. Młodzi chłopcy spragnieni innej, niż proponował siermiężny komunizm, muzyki przychodzili tu pić kawę plujkę (parzoną „po turecku”, czyli z fusami), herbatę w szklankach lub wino patykiem pisane i rozmawiali o tym, co im w duszy gra. A potem przekuwali to w muzykę. Sorenciaki - bo takim mianem się określali - stworzyli zespoły "Nieznani", "Demony" i "Święci". Jak sami przyznają, nie byli grzecznymi chłopcami. "Święci nie byliśmy" - mówi z błyskiem w oku Wojtek Rapa, gitarzysta formacji Święci. "Sorenciaki to kawał historii powojennego Szczecina, temat szemrany, poczochrany i kontrowersyjny" - czytamy w książce Wojciecha Rapy "Ferajna z kawiarni Sorento". Rapa, jako gitarzysta, występował z Heleną Majdaniec, Karin Stanek, Jackiem Lechem, Henrykiem Fabianem, zespołami: NO TO CO i Czerwone gitary. Obecnie gra z Czerwono-Czarnymi. Swoje wspomnienia utrwala w książkach. "Ferajna z kawiarni Sorento" jest trzecią - po "Mocnym uderzeniu po szczecińsku" i "Czerwono-czarnych. Prawdziwej historii" - książką w jego dorobku. Z autorem rozmawia Agata Rokicka.