"Piwnica Mozarta" - taki tytuł nosi najnowsza książka poetycka wydana w tym roku w Warszawie przez Fundację Duży Format. Jej autorem jest Jarosław Trześniewski-Kwiecień - poeta, prozaik, eseista, publicysta, sędzia w stanie spoczynku. Zadebiutował poetycko w 1999 roku tomem wierszy "W stronę Beethovena". W kolejnych latach wydał "Pomarańczowy zeszyt" (2003), "Casus mixtus" (2009), "Sonaty i repertoria" (2014) oraz "Nadejście" (2016).
Kazimierz Brakoniecki, komentując jego najnowszy tom, zwraca uwagę na konceptualizm i dający do myślenia sposób, w jaki Trześniewski-Kwiecień "łączy sprawy etyczne z muzycznymi, wielkiego Mozarta i wielkiego (głuchego) Beethovena z historią, historiozofią, strasznym XX wiekiem; losy rodziny z dramatem wojny, minihistorię z wielką historią". Akcentuje przy tym podejmowany przez poetę "wątek głuchoty-słyszalności-wrażliwości na muzykę", który - jak dowodzi - "jest i przejmujący, i klarownie rozpisany na partytury uczucia; tak, partytura z drutu kolczastego, wielka sztuka i przemoc, zło, śmierć, to bardzo ważne tematy, które autor ciekawie zagospodarował lirycznie. Bo są to czyste liryki o nieczystych sprawach ducha...".
Kazimierz Brakoniecki, komentując jego najnowszy tom, zwraca uwagę na konceptualizm i dający do myślenia sposób, w jaki Trześniewski-Kwiecień "łączy sprawy etyczne z muzycznymi, wielkiego Mozarta i wielkiego (głuchego) Beethovena z historią, historiozofią, strasznym XX wiekiem; losy rodziny z dramatem wojny, minihistorię z wielką historią". Akcentuje przy tym podejmowany przez poetę "wątek głuchoty-słyszalności-wrażliwości na muzykę", który - jak dowodzi - "jest i przejmujący, i klarownie rozpisany na partytury uczucia; tak, partytura z drutu kolczastego, wielka sztuka i przemoc, zło, śmierć, to bardzo ważne tematy, które autor ciekawie zagospodarował lirycznie. Bo są to czyste liryki o nieczystych sprawach ducha...".
Jeszcze bardziej entuzjastyczny w swej recenzji jest Wojciech Kass, który podkreśla, że "zapisany w znakomitej swojej części mniej lub bardziej rozpiętą kwartyną tom "Piwnica Mozarta" robi wrażenie. Pierwszy powód - to jego integralność, spójność, identyczność, co dotyczy trzech linii; linii- tematu/nierozwiązywalnego zagadnienia, linii - miejsca i czasu, a także linii wiersza (jak jest zapisany i w co zbrojony). Piszę o trzech liniach, ale jest w nim ukryta pięciolinia pisma nutowego, pięciolinia drutu kolczastego, a także pięciolinia wysokiego napięcia (także twórczego) ale i moralnego, jak i tego, które bierze się z doznawanego piękna (nie tylko muzyki ale i krajobrazu). A drugi powód, to wielopiętrowość każdego z poszczególnych wierszy-utworów (utwór w ich przypadku zasługuje na podkreślenie), co mam na myśli? Dusza tych wierszy rozstrzyga się na kilku piętrach (z piwnicą włącznie). Piętro ducha sztuki (muzyki) - estetyka, piętro ducha dziejów i jego praw - wcale nie etycznych, piętro losów - zarówno wielkich muzyków, jak i krewnych autora, piętro egzystencji - echo z podróży, wyprawy do stolicy wielkiej muzyki, do Pani bezy i tortu Austrii, jednocześnie autor tam widzi ten potworny hak, ten sam, który podczas pobytu w Berlinie w ramach stypendium Forda widział Gombrowicz, hak niemiecko-austriackiej bestii zasłuchanej w muzyce Mozarta, Beethovena i podającej sobie rytm straussowskiego walca lub mahlerowskiego marszu. Hak działalności tej bestii (niekiedy zacieranej) w postaci obozów śmierci. Tych pięter, półpięter, ukrytych antresol jest więcej. Trześniewski przechodzi z jednej na drugą jako poeta usiłuje śpiewać i jako człowiek obolały. Taki obolały Orfeusz, wszak schodzi w mrok piwnicy jak w czeluści krainy śmierci. Pomysł graficzny okładki znakomity - pasiak plus drut kolczasty pięciolinii, słowem - koszmar koncentracyjno-kompozycyjny. Wspaniały tom".