Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... To gra, czy "żyjąca" ilustracja w książce? Child of Light czyli wizualny majstersztyk. Kogo byście nie spytali, to okaże się, że "statyczne screeny nie oddają jej piękna, trzeba zobaczyć na własne oczy". Ale że nie samą grafiką żyje gracz (któryż to raz powtarzamy tę oklepaną, acz oczywistą prawdę), najważniejsze jest oczywiście, czy w Child of Light da się fajnie bawić? Odpowiedź na szczęście jest twierdząca. Co prawda ma pewne minusy, o których mówimy w recenzji, ale daje też bardzo dużo frajdy. Bajkowa historia opowiedziana wierszem (szkoda, że po angielsku), dobry system walki rodem z japońskich gier RPG i ciekawy świat do zwiedzenia (chociaż chciałoby się, żeby nieco więcej się w nim działo) - za sensownie skalkulowaną cenę. Dla Giermaszu to jest mocna 8 w 10 stopniowej skali, posłuchajcie recenzji.