Miłość w czasach zarazy dodajmy. Od epidemii zaczyna się bowiem fabuła pierwszej części gry Neverwinter. czyli Neverwinter Nigts.
Noce w Neverwinter były tak sugestywne, że gracze zarywali je także w "realu", ale trudno się dziwić: co krok był smok, albo jakaś misja do spełnienia, zagadka do rozwiązania, panna do uratowania.
A im dalej szliśmy w las, tym wątki fabularne stawały się gęstsze, niczym powietrze w opanowanym przez zarazę Neverwinter. Tym bardziej, ze znalezienie leku to był właściwie początek zabawy i historii.
Do tego gra BioWare zachwycała wtedy świetną grafiką w trójwymiarze i bardzo ładnymi lokacjami no sugestywną, pompatyczną muzyką. Do tej pory nie razi jakoś specjalnie.
Zachwyceni byli zarówno gracze jak i recenzenci, no i gra doczekała się kontynuacji. A potem jeszcze trzeciej części. I wszystkie trzymają poziom, co nie jest wcale takie proste.
Zanim wpadniecie w sidła sieciowego Neverwinter gorąco zachęcamy do przypomnienia sobie tytułu, który niektórzy kontrowersyjnie nazywali "pogromcą Baldur's Gate". Nie dyskutujemy, czy to trafne określenie, ale tak, czy inaczej polecamy.