Jestem u kuzyna, który jest moim bohaterem, bo jest starszy i ma Amigę 500. Włącza mi grę, o której mówi: "młody to już jest wyższa szkoła jazdy". Po kilkugodzinnym szkoleniu sam mogę złapać joystick i pokierować Księciem Persji - bohaterem gry Broderbund Software z 1989 roku.
A później było coraz lepiej - kuzyn się na mnie darł, że "nie umiem", choć - nie oszukujmy się - to dzięki moim pomysłom ją przeszedł, a później kazał zrobić mi to samo.
Z tych wakacji nie pamiętam wiszenia na trzepakach, grania w piłkę z kolegami, czy spania do późna. Było: granie do późna, pierwsze walki mieczem i złość - którą joystick o mało co nie przypłacił złamaniem, kiedy nie udawało mi się przeskoczyć przez uskok czy ominąć szatkujące ostrza. A takie przeszkody, dla malca były naprawdę trudne.
Wiadomo - powstały kolejne części serii. Najczęściej bardzo dobre, ale warto pamiętać, że Książę Persji na początku był dwuwymiarowym zbitkiem biało-żółtych pikseli.
Ale animowany był po prostu cudnie. Ta gra nadal wymiata.