Może powiedzmy inaczej: na pewno nie jest to gra, która odrzuca od komputera czy konsoli, te kilka godzin potrzebne na ukończenie w sumie pięciu odcinków nie uznaję za zmarnowane. Ale już teraz wiem, że szybko o Batman: The Telltale Games Series zapomnę. To nie jest taki cios jak genialny pierwszy sezon The Walking Dead czyli produkcja, dzięki której gwiazda studia The Telltale Games rozbłysła bardzo jasnym światłem na firmamencie branży. Ta opowieść o Człowieku-Nietoperzu, czy też jego "normalnym" alter ego, zyskuje na pewno na tym, że mocno akcentuje wątek właśnie nie Batmana a Bruca Wayna i to jeszcze z początków jego kariery jako super detektywa i pogromcy złoczyńców w fikuśnym wdzianku. Oczywiście, co gracz to opinia, dla mnie historia była niezła, ale nie wbiła w fotel, podobnie jak sposób jej opowiedzenia. Chociaż wyobrażam sobie, że fan uniwersum oceni to lepiej.
Wizualnie na ekranie ogląda się to całkiem przyjemnie, ale - o czym pisałem wcześniej, przy okazji recenzji poprzednich odcinków - silnik graficzny jakim dysponuje studio, mimo że nowy i poprawiony w stosunku do poprzednich gier, to dalej nie jest "demon optymalizacji". Zwłaszcza, że nie mówimy o dynamicznej strzelaninie w 3D, a o przygodówce point'n'click - a zdarzają się lekkie przycięcia czy odpalające się z opóźnieniem scenki przerywnikowe. Ale to jest "do przejścia", problemy nie są nagminne, więc dla mnie nie ma problemu.
Tak jak "do przejścia" jest fakt, że ogólnie niewiele tu gry-w-grze. W gatunku przygodówek Batman: The Telltale Games Series jest banalnie proste - zgodnie z wypracowaną formułą studia, dodajmy, więc znowu nie jest to jakiś wielki zarzut. Są też sekwencje, gdy trzeba szybko przycisnąć dany przycisk na padzie albo machnąć stickiem. No, powiedzmy, że trzeba to zrobić szybko - a jak się nie uda, i tak się uda. I znowu - zgodnie z wypracowaną formułą studia...
... dlatego oceniam Batman: The Telltale Games Series jako swego rodzaju wizualną nowelę. Czyli głównie zajęci jesteśmy śledzeniem wydarzeń na ekranie i decydujemy przede wszystkim, jaką linię dialogową ma wygłosić nasz Nietoperek. To ma jakiś wpływ na rozwój fabuły: doceniam, ale i nie przeceniałbym tego elementu, bo i tak wszystko dąży do zaplanowanego z góry końca. I znowu - to także nie jest zaskoczenie, a mimo wszystko twórcy, dając nawet li tylko iluzję wyboru, potrafią zaangażować gracza.
W sumie, skoro już wiecie, o co w tym wszystkim chodzi, mógłbym Batman: The Telltale Games Series zasadniczo polecić. Niedzielny gracz nie odbije się od poziomu trudności - hardkorowiec, no cóż, wyzwania nie uświadczy, ale przynajmniej miło spędzi kilka godzin śledząc losy Nietoperka. Z drugiej strony, gra jest tylko po angielsku, napisana jest co prawda zgrabnie, ale nie jest to arcydzieło gatunku a parę złotych wydać trzeba. Gdybym miał polecać, powiedziałbym tak: zagrać, jak najbardziej - kupić w premierowej cenie, hmmm....