Przed rozpoczęciem gry, możemy wybrać jeden z poziomów trudności: normalny, trudny, bardzo trudny lub permanentna śmierć. Ja wybrałem w takim razie trudny - żeby nie było za łatwo, ale jednocześnie, żeby rozgrywka była jakimś wyzwaniem. Początek naszej przygody to rozmowa z szamanem, po której odblokowujemy naszą pierwszą zdolność. Rozwój postaci nie jest stworzony dla osób, które lubią wybierać w nieskończoności skilli i atrybutów - nie jest jednocześnie liniowy. Mamy kilka dylematów przy wyborze umiejętności jak na przykład: czy ulepszać już posiadane, czy rozwijać nowe? Z ciosów nie możemy korzystać w nieskończoność. Nawet podstawowy atak potrzebuje chwilę, żeby się załadował.
Hubem w grze jest bar - w którym możemy teleportować się do kolejnych lokacji, które odblokowujemy. Zadania nie są niestety jakoś bardzo urozmaicone. Najczęściej trzeba po prostu kogoś zabić - i tyle. Albo trzeba najpierw gdzieś dojść, żeby kogoś zabić. Plusem jest to, że podróżując po świecie nie mamy żadnych checkpointów czy znaczników. Czasami musiałem się zastanowić nad tym, gdzie teraz pójść bądź co dalej zrobić. Gra po prostu zmusza nas do myślenia, a to prawie zawsze jest dobre rozwiązanie. Autorzy produkcji nie prowadzą nas za rękę w stylu: "teraz idź tutaj". Nie, po prostu dostajemy questa i musimy go wykonać.
Mapy w God Slayers nie są zbyt duże i rozległe. To powoduje, że nie będziemy musieli szukać godzinami. Gra głównie ogranicza się do łupaniny, w której wyzwaniem są pojedynki z bossami, czyli tytułowymi bóstwami, które musimy zgładzić. Odniosłem niestety wrażenie, że wraz z projektowaniem lokacji i przygotowywaniem dalszych losów naszego bohatera twórcom coraz bardziej brakowało pary. Po prostu dalej gra wygląda gorzej, niż na samym początku.
Warlocks 2: God Slayers to krótka przygoda, w której możemy się wyżyć na naszych przeciwnikach. Gra jest mało skomplikowana i zawiedzie pewnie fanów rozdawania punktów umiejętności i obmyślania strategii. To taka produkcja na spotkanie ze znajomymi - szczególnie tymi, lubiącymi totalną eksterminację wrogów - wirtualnych oczywiście.