Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz » RECENZJE
Maneater
Maneater
W dziesiątkach gier przypadkowymi ofiarami - lub nie - są niewinne i często bezbronne zwierzęta. A co, gdyby te role odwrócić i stworzyć produkcję, gdzie to człowiek będzie na przegranej pozycji? Powstanie Maneater, w którym gracz wciela się w najpotężniejszego drapieżnika mórz i oceanów - rekina. Co prawda podstawowym pokarmem są dla niego ryby, foki, aligatory i żółwie, ale żyłka ludojada nie pozwala mu zapomnieć, że także i ludzie są smakowitym kąskiem. Tak, w tej grze pływamy rekinem, który nie wybrzydza i nie widzi różnicy pomiędzy tłustą rybką, a pływającym w morzu na dmuchanym różowym flamingu człowiekiem. Już na wstępie trzeba podkreślić, że jest to gra dla dorosłego odbiorcy, bo ofiar będą setki, krew leje się hektolitrami, a zwierzęca brutalność jest na wysokim poziomie.

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego dystrybutora firmy Koch Media Poland.
GIERMASZ-Recenzja Maneater

Maneater to gra z otwartym światem, trochę nad wyrost nazywana RPG-iem. Cała historia zawarta w tej produkcji jest płytka jak kałuża, ale tu nie chodzi o doznania związane ze scenariuszem, a o niczym nieskrępowaną eksplorację świata i polowanie na prawie bezbronne ofiary. Zaczynamy jako mały, osierocony przez matkę rekin, którego rodzicielka padła ofiarą człowieka, który z polowania na te ryby zrobił sens własnego życia. A podszyte jest to stratą ojca, którego rzekomo pożarł legendarny megarekin. Tyle z opowieści, które snuje okrutny rybak przed kamerą i własnym synem, który wybrał inną niż ojciec drogę życiową. Historia rekina i tej dwójki przeplata się przez całą grę, aż do krwawego finału, ale jest to tło dla wydarzeń, w których uczestniczyłem przez kilkanaście godzin świetnej zabawy.

Początek to trudna walka o przetrwanie w brudnym, mętnym i niebezpiecznym świecie. Wszystko jest zgodne z zasadą zwiedzaj, zjadaj i zmieniaj się. Będąc małym rekinem nawet walka z amerykańskim szczupakiem jest wyjątkowo wymagająca i pod koniec gry tylko się uśmiechałem, gdy brałem je na jeden kęs. Jak to zawsze mówiła babcia - zjedz wszystko, i tak jest i w Maneater. Przez całą grę trzeba pożerać każdą istotę, która nie ucieka na drzewo, od małych bezbronnych rybek, przez sumy, żółwie, fotki, dziesiątki innych gatunków stworzeń, na potężnych osobnikach kończąc. Można też i ludzi. Wraz z kolejnymi misjami i liczbą zjedzonych stworzeń, nasz rekin rośnie w siłę, stając się nastolatkiem, osobnikiem dorosłym, a kończąc na wspomnianym megarekinie. W pewnym momencie po prostu zacząłem ignorować małe osobniki, skupiając się na większych sztukach: aligatorach, żarłaczach białych, rekinach młotach, szybkich i wściekłych orkach, na potężnych kaszalotach kończąc. Zwłaszcza te dwa ostatnie gatunki dają ostro popalić i walka z nimi to prawdziwe wyzwanie. Mimo to dość szybko można wygryźć sobie miejsce w nieprzyjemnym morskim ekosystemie i skupić się na rozwoju mojej słodkiej rybki Nemo.

Wraz z pożeraniem wszystkiego rośnie liczba mutagenów, które pozyskuje się z ciał pływającej kolacji. Czym większy przeciwnik, tym więcej zasobów, które dostaje się także za wykonane misje. W sumie są cztery rodzaje mutagenów, każdy przydatny do rozwijania innej ścieżki ewolucji. Jest to o tyle istotne, że statystyk jest kilka na krzyż. Początkowo można zdobyć i wyposażyć się w przydatne organy - zwiększające zdrowie czy liczbę zdobywanych surowców. A wraz z rozwojem fabuły i wykonanymi zadaniami pojawiają się kolejne elementy oręża rekina - lepszy ogon, tułów, szczęka itd. Do tego każdy z nich ma kilka podgrup, które można odpowiednio rozwijać. Stałem przed dylematem, czy lepsza szczęka wysysająca krew z przeciwników i odnawiająca zdrowie, czy może przegryzająca kadłuby łodzi i rozszarpująca ofiary na kawałki. Lubię takie wybory. Ciało trujące wrogów, czy rażące ich prądem, a może potężny ogon, którego machnięcie mogłoby wywołać tsunami? Pod koniec gry z małego rekina robi się terminator i nawet 20-metrowy kaszalot nie jest wielkim wyzwaniem. Co dopiero bezbronni plażowicze...

Pływając po siedmiu różnorodnych lokacjach odkrywa się humorystycznie opisane punkty orientacyjne. Chciałbym zobaczyć wasze miny, gdy odkryjecie włoską podwodną składnicę ciał z betonowymi butami, czy ciała golfistów, którym nie udało się wydobyć piłeczki z sadzawki na polu golfowym. A jest tego dużo, dużo więcej. I wszystko z dystansem i świetną dawka humoru. Rekinem zwiedzałem podwodne jaskinie, stare kanały, porty, mariny z jachtami, bagna, tereny przemysłowe, nadmorskie plaże. Z drugiej strony ciężko docenić powierzchnię, gdy większość czasu przebywa się pod wodą. A i tu twórcy postarali się o atrakcje, łącznie z podwodnym muzeum czy runami wyglądającymi jak zatopiona Atlantyda. Nie zmienia to faktu, że większość zarasta brudem, w wodzie pływają śmieci, na dnie znalazłem m.in. zatopione beczki z nieznaną substancją, czy całe kontenery. Podwodny świat oferuje mnóstwo zwiedzania i różnorodności, nie raz zatrzymywałem się by podziwiać architekturę nie mieszczącą się w kategorii dno i kilo mułu.

Ale Maneater to przede wszystkim walka. Brutalna, krwawa, szybka, często z wieloma przeciwnikami na raz. Wyzwaniem są pojedynki z potężnymi drapieżnikami, panującymi na danym obszarze. Takimi ulepszonymi wersjami swoich pływających pobratymców. Groźnymi, atakującymi bez czekania i chwili namysłu. Ale zagrożeniem są także ludzie, uzbrojeni po zęby zawodowi łowcy rekinów. Mają szybkie łodzie i kilka osób na pokładzie, które cały czas strzelają z broni czy rzucają laskami dynamitu. Ich pojawienie się oznacza kłopoty, a poziom zagrożenia buduje się niczym w GTA. Zjadając ludzi rośnie specjalny pasek, którego zapełnienie kończy się przybyciem nawodnej kawalerii. Choć i pod wodą pojawiają się uzbrojeni nurkowie. Walki są szybkie, brutalne, długie i wyczerpujące dla palców trzymających pada, a ofiary liczone są w dziesiątkach. A wtedy pojawia się jeden z dziesięciu szefów łowców rekinów, czyli taki mini boss. I tu zaczyna się prawdziwa jatka bez trzymanki, pełna wybuchów, fontann krwi i latającego mięsa. Cudo.

Prócz niewielkiej liczby misji głównych, ciągnących fabułę do przodu, są też dziesiątki pobocznych. Od pożarcia określonej liczby żółwi, fok czy rekinów, po wpadnięcie na dyskotekę i zjedzenie kilkunastu ludzi, co kończy się przybyciem uzbrojonej kawalerii. Raz gra mi się przycięła i konsumowanie bezbronnych przedstawicieli homo sapiens nie zwiększało zagrożenia. Czyli bezkarnie mogłem robić z ludźmi co chciałem. Plaży i zatoki z jachtami nie opuściłem do momentu, aż nastała głucha cisza. Na horyzoncie nie było widać żywej duszy, wszystkie łodzie i jachty zostały zatopione. Za to brzuch miałem wypchany po brzegi.

W mojej ocenie Maneater popada w skrajności. Co prawda trzeba lubić tego typu zabawę i z przymrużeniem oka podchodzić to pożerania wszystkiego co się rusza, ale pewnych spraw przemilczeć nie można. Scenariusz jest płytki niczym tanie reality show, ale właśnie tym ma być i można skupić się na krwawej zabawie. Doczytywanie się w locie lokacji, gdzie na kilka sekund widzimy czarny ekran, to w dzisiejszych czasach kryminał. Podobnie jak sporadyczne, ale olbrzymie spadki płynności i jakości grafiki. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi aktualizacjami problemy te uda się załatać.

Mimo tego Maneater jest bardzo udaną grą, pokazującą zupełnie innego, nie ludzkiego bohatera. Dzięki temu twórcy mogli skupić się na zaprojektowaniu ciekawego podwodnego świata, z całym ekosystemem i rozwojem rekina. Po dziesiątkach gier, w których wcielałem się w człowieka, mogłem zasmakować innego spojrzenia i zupełnie innej formy rozrywki. Tak, mimo wysokiego poziomu brutalności, mówiąc po ludzku, po prostu dobrze się bawiłem.
 

Zobacz także

2024-10-05, godz. 07:00 Night Slashers: Remake [PlayStation 5] W 1993 roku na automatach w salonach gier - ale raczej nie w Polsce - zadebiutował beat'em up Night Slashers. Chodzona bijatyka nie osiągnęła wielkiego… » więcej 2024-10-05, godz. 07:00 Broken Sword: Shadow of the Templars - Reforged [Xbox Series X] No uwielbiam tę grę. Tak samo, jak lata temu komiksowa grafika budowała niezwykły klimat, tak teraz znów czaruje i wciąga w klimat Paryża, zagadek i tajemnicy… » więcej 2024-10-05, godz. 07:00 EA Sports FC 25 - pierwsze wrażenia [PlayStation 5] W tym odcinku przebiegniemy się po największej murawie na świecie. To gra, która co roku jest wyczekiwana przez niezliczoną rzeszę fanów, która deklaruje… » więcej 2024-09-28, godz. 07:00 Epic Mickey: Rebrushed [Xbox Series X] Właściwie to nie wiem, co Wam powiedzieć. Stary koń bawił się wyśmienicie, pociecha też nie narzekała. Disney Epic Mickey: Rebrushed zarówno mi, jak… » więcej 2024-09-28, godz. 07:00 The Plucky Squire [PlayStation 5] Oryginalność - coś, czego w grach szukamy bardziej lub mniej podświadomie. Ta może przybrać różne formy - ciekawa fabuła, połączenie dwóch gatunków… » więcej 2024-09-21, godz. 07:00 Harry Potter: Quidditch Champions [Xbox Series X] Ta zasada obowiązuje we wszystkich dziedzinach. Złoty środek. Albo w tym wypadku znicz. Szkoda, że nie udało się go zachować w kolejnej produkcji spod znaku… » więcej 2024-09-21, godz. 07:00 Astro Bot [PlayStation 5] Raczej rzadko daję maksymalne oceny, bo zawsze można coś w grze poprawić czy dodać, do czegoś się przyczepić. Astro Bot dostaje jednak pełną dychę… » więcej 2024-09-14, godz. 07:00 Akimbot [PlayStation 5] Gdy zobaczyłem pierwszą zapowiedź Akimbota, od razu na myśl przyszła mi najlepsza zręcznościowa platformówka w historii Ratchet & Clank. Strzelanie, różne… » więcej 2024-09-14, godz. 07:00 Ace Attorney Investigations Collection [PlayStation 5] Jak to jest, że gdy jedni pędzą spokojny, wręcz nudny żywot, tak bohaterowie serii Ace Attorney bez przerwy ładują się w jakieś tarapaty? A to są posądzani… » więcej 2024-09-14, godz. 07:00 112 Operator [PlayStation 5] 112 Operator to dobrze znana pececiarzom polska gra, która w końcu trafiła na konsole. Tytuł sam w sobie wiele wyjaśnia - zajmujesz się odbieraniem połączeń… » więcej
12345