Można było rozegrać konkretny scenariusz, pojedynczy patrol bądź całą karierę. W peryskopie widać było digitalizowane, jak na ówczesne czasy, naprawdę dobrze wyglądające statki handlowe - łakomy kąsek, chociaż zawsze broniony przez okręty eskorty. To było emocjonujące, gdy po udanym ataku łowca zamieniał się w ściganą ofiarę i próbował wymanewrować niszczyciele czy korwety.
Czasami zdarzało się namierzyć jakiś konwój wojskowy, z lotniskowcem bądź pancernikiem. Cele to były nad wyraz trudne do potraktowania torpedą, bo płynęły bardzo szybko i trzeba było mieć sporo szczęścia, aby zająć dogodną pozycję do ataku. Satysfakcja z trafienia była ogromna - ale i reakcja eskorty jakaś taka nerwowa...
Jak na tamte czasy, czyli rok 1990, ta gra była prawdziwym symulatorem. Od emocji polowania, bo żmudne przeczesywanie sektora w poszukiwaniu celów. Od szybkiej akcji i wyrzucenia torped - do cierpliwego czekania bez ruchu aż eskorta odpuści polowanie. Co ciekawe, znane z symulatorów - także tego - studio MicroProse właśnie powróciło i zapowiada kolejne, już współczesne produkcje. Czy doczekamy się następcy serii Silent Service?