Stray to trzecioosobowa przygodowa gra akcji, choć przez dużą część czasu nie ma akcji, a spokojna eksploracja. Po części jest to smutna historia, bo w dystopijnym świecie ludzkości już nie ma. I to od bardzo dawna. Ulice cyberpunkowego miasta opanowały roboty, które przejęły zachowanie ludzi, ich przyzwyczajenia, czynności, a czasami nawet postrzeganie rzeczywistości. Pewien splot okoliczności spowodował, że w upadłej metropolii pojawił się kot, w którego wciela się gracz. Tak, czteronożnym, miauczącym i zwinnym sierściuchem. Lubiącym zabawę piłką do koszykówki, bilą bilardową, torebką zakładaną na głowę czy kartonem, w którym może się schować. Pijącym wodę, drapiącym wszystko co popadnie, zrzucającym przedmioty z półek i lubiącym drzemki. No i oczywiście ocierającym się o nogi robotów, szukając ich uwagi.
Kocie zachowanie nie przeszkadza jednak w szukaniu ucieczki z metropolii, która jest głównym celem gry. Mruczek zwiedzając miasto ratuje latającego drona B12, który od tego czasu pomaga mu w kłopotliwych sytuacjach. Rozmawia z robotami, tłumaczy obcobrzmiące napisy, świeci latarką, zbiera przedmioty, odtwarza odnajdywane wspomnienia z dawnego świata i jak trzeba walczy. Tak, bo w Stray jest też zagrożenie, związane ze starożytną tajemnicą.
W kilkunastu rozdziałach poznajemy losy wielu robotów, wykonujemy dla nich zadania - także poboczne, zbieramy przedmioty, rozwiązujemy zagadki logiczne. Ale przede wszystkim eksplorujemy, bo czteronożny kotek potrafi dostać się dosłownie wszędzie. To nie tylko bieganie po ulicach czy kanałach, ale także wspinaczka po klimatyzatorach i rurach na dachy budynków i wkradanie się przez okna do pomieszczeń w celu odnalezienia potrzebnych rzeczy. Sporo tu też rozmów z robotami i wykonywania dla nich różnych, ciekawych zadań. Ciekawa jest perspektywa kota, którego możliwości są zdecydowanie inne niż klasycznych bohaterów gier.
Zagrożeniem dla świata, także dla robotów, są dziwne stworzenia nazwane "Zurki", które w jedną chwilę potrafią dopaść i załatwić naszego czteronożnego przyjaciela. Ale kot nie pozostaje bezbronny, przynajmniej od pewnego momentu w grze. Nie tylko potrafi szybko uciekać, ale także wspinać się na bezpieczną wysokość czy podjąć walkę, ale to odkryjecie sami podczas gry.
Co uważam za duży plus, nie ma tu mapy czy dziennika misji, który za koci nosek poprowadzi do rozwiązania. Wystarczy słuchać tego, co mówią zagadywane przez nas roboty, a sytuacja stanie się dużo jaśniejsza. Na szczęście różnorodność lokacji, ich budowa oraz nazwijmy to atrakcje, nie pozwalają nawet na chwilę nudy. Tu wartko lizać ściany, próbować dostawać się w miejsca rzekomo niedostępne, szukać i raz jeszcze rozmawiać - oczywiście poprzez naszego przyjaciela drona. Aktywności poboczne zlecane przez roboty są różnorodne i ciekawe, duża część z nich wnosi fajne elementy do fabuły. Raz trzeba poszukać partytury dla robo-muzyka, innym razem kwiatów dla robo-botanika, szukać puszek by handlować z robo-sprzedawcą, czy odnaleźć drut by robo-babcia wydziergała ponczo. Tu naprawdę są ciekawe misje poboczne, które z przyjemnością się wykonuje. Fajne jest też to, że część przedmiotów można zbierać nim pozna się ich zastosowanie czy spotka robota, który zleci ich odnalezienie. Dzięki temu swobodna eksploracja ma sens.
Animacja kota w Stray jest na dobrym poziomie, zarówno jeśli chodzi o przemieszczanie się, jak i kocie zachowanie. Za to olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie szczegółowość świata. Miasto wygląda fenomenalnie, masa w nim brudu, zniszczeń, ale też ciekawych, wielopoziomowych zabudowań i gigantyczna liczba szczegółów. Odwiedzane mieszkania wyglądają jak żywcem wyjęte z rzeczywistości, dzielnica handlowo-rozrywkowa na swój sposób tętni życiem robotów, w prawie każdym miejscu coś się dzieje. Wystarczy wizyta w pubie czy sklepie by zobaczyć, ile pracy twórcy włożyli w świetne przygotowanie lokacji. Są oczywiście miejsca puste, małe przesmyki, ale i tam na ścianach są plakaty i ulotki, walają się śmieci, a każda uliczka wygląda inaczej, ciekawiej, lepiej. Jedynie do wykonania kanałów można mieć jakieś lekkie zastrzeżenia, ale chyba nikt nie oczekuje, że w takim miejscu będzie tętnić życie.
Stray to fantastyczny indyk, w którego powinien zagrać nie tylko każdy posiadacz kota, ale każdy gracz szukający czegoś innego, oryginalnego i ciekawego. Co prawda zagadki nie są trudne, część robotów zapominamy chwilę po rozmowie z nimi, ale jednak jako całość broni się do doskonale. Zastosowanie adaptacyjnych triggerów w padzie przy drapaniu kanapy to koci smakołyk na torcie, podobnie jak miauczenie wydobywające się z głośnika DualSense. Ale co najważniejsze, to naprawdę przyjemna przygodówka, z interesującą historią, która ani na chwilę się nie nudzi. No i to gra o kocie, więc c'mon.
Ocena: 8,5/10