Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz » RECENZJE
The Last Case of Benedict Fox
The Last Case of Benedict Fox
W The Last Case of Benedict Fox chciałem zagrać od pierwszych zapowiedzi czy pokazu na poznańskich targach PGA. Metroidvania z licznymi łamigłówkami i zacięciem detektywistycznym, co sugeruje sam tytuł, ujęła mnie wyglądem i klimatem żywcem wyjętym z Lovecrafta. No może fragmentami tego klimatu, bo resztę gra polskiego studia Plot Twist buduje już sama. I to jak. Wystarczy ten wstęp zakończyć zdaniem, że nie przepadam za metroidvaniami, a tu nie mogłem oderwać się od konsoli. Bo wyszło naprawdę świetnie.

Grę do recenzji pobraliśmy w ramach abonamentu Game Pass.
GIERMASZ-Recenzja The Last Case of Benedict Fox

Na starcie trafiłem do domu i dostałem w twarz zrębkiem interesującej fabuły, w danej chwili niezrozumiałym, ale czym dalej w las tym historia układała się w całość. Spotkałem niewidzianego od lat ojca, tylko problem był w tym, że akurat wyzionął ducha. Ale od czego jest mój Towarzysz, dziwna istota posiadająca możliwości niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Tym sposobem przeniosłem się do Limbo, będącego innym wymiarem, gdzie zgon ludzi nie stanowi problemu. W końcu dzięki mocy Towarzysza mogę czytać w ich świadomości, badać ich wspomnienia, nawet z martwego ciała. Potem było już tylko ciekawiej. Tajemnicza tatuatorka, tajny zakon, zakazane rytuały, grzebanie we wspomnieniach w poszukiwaniu poszlak, spotkanie z matką - także nie przebiegło jak powinno. Samozwańczy detektyw Benedykt miał pełne ręce roboty.

Wspomniany dom jest bazą wypadową bohatera. Kryje mnóstwo zagadek, jest miejscem, gdzie urządują przydatne postaci, to tu można ulepszyć umiejętności Towarzysza, Benedykta, czy broni. Ale jest to dopiero przedsmak ogromu, jaki czekał mnie w wymiarze zwanym Limbo. To tam dzieje się większość gry, na rozwiązanie czekają zagadki, na znalezienie liczne przedmioty i poszlaki, dzięki którym fabuła posuwa się do przodu. Tylko jest to świat nieprzyjazny, piękny, ale i niepokojący. To tutaj demoniczny Towarzysz czuje się jak w domu. Limbo skrywa wiele sekretów, śmiertelnie niebezpieczne czarno-białe Strefy Mroku, mnóstwo zamkniętych drzwi wymagających odpowiednich działań, i zagadek środowiskowych. No i łamigłówki, którymi jestem zauroczony. Nie chcąc zbytnio spojlerować, trzeba obserwować, myśleć i liczyć, bo czasami rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Do niektórych miejsc można się dostać sposobem, inne wymagają odpowiednich umiejętności Towarzysza, klucza, czy rozwiązania jeden z wielu zagadek. Jest co robić, choć to metroidvania, więc wracanie wielokrotne w to samo miejsce to tutaj norma. Na szczęście są kotwice, specjalne bramy wymiarów, którymi można teleportować się w różne odkryte miejsca. Pozwalają też uleczyć się, pobrać zasoby czy zdeponować tusz. Ten ostatni to trofeum po pokonanych wrogach, a potrzebny jest do ulepszania możliwości Towarzysza. Problem w tym, że w razie śmierci przepada, więc latanie do kotwic by go zabezpieczyć bywa dość częste. Przynajmniej na początkowym etapie gry.

Zresztą twórcy bardzo poszli na rękę graczom, bo The Last Case of Benedict Fox oferuje bardzo przyjemny wybór stopnia trudności. Sam zdecydowałem czy chcę łatwej walki (łącznie z nieśmiertelnością) czy wręcz przeciwnie, czy lubię intensywną eksplorację, czy wolę mieć wiele rzeczy podanych na tacy, łamigłówki za trudne? Proszę pod nos rozwiązanie. Każdy co kto lubi. Jak już jestem przy walce, to muszę przyznać, że Benedykt nie jest bezbronny w walce z maszkarami z innego wymiaru. Podstawą jest nóż - szybki i zabójczy na bliską odległość, ale bohater posiada też pistolet, którego strzał ładuje się poprzez walkę... nożem. Są też potężne umiejętności mrocznego Towarzysza, ale te odblokowuje się wraz z postępami w grze. Ogólnie walka potrafi być łatwa, ale są momenty, gdzie tytuł rzuca wyzwanie grającemu. Od starć z bossami, poprzez mocniejsze wersje znanych już wrogów. Na całe szczęście można się leczyć, rzucać bomby dymne czy zapewniać sobie chwilową nietykalność. Także i przedmioty można ulepszać za walutę odnajdywaną przy porozrzucanych wszędzie przedmiotach.

Osobny akapit muszę poświęcić Towarzyszowi. Dyskutuje z bohaterem, podpowiada, jest jakby jego mroczną stroną, ale umiejętności ma bardzo przydatne. Od początkowego podwójnego skoku, pomocy we wspinaczce, poprzez rzucanie przeciwnikami czy rozbijanie tajnych przejść. Benedykt jest z nim bezpośrednio powiązany, więc demoniczny twór zna go dosłownie na wylot. Jest to przydatne podczas eksploracji i odnajdywaniu istotnych przedmiotów czy poszlak. Czasami odnosiłem wręcz wrażenie, że gram dwiema postaciami a nie jedną i coraz bardziej lubiłem Towarzysza.

Dla odmiany teraz trochę o wadach. Gra raz wywaliła mnie do menu głównego konsoli, ale to nie problem. Za to czytałem wiele opinii, że sterowanie jest fatalne. No i muszę się nie zgodzić. Może nie jest perfekcyjne, ale nie jest też wadą. Można by ulepszyć skakanie, bo ma się wrażenie, że panowanie nad nim jest połowiczne. Można by ulepszyć też sterowanie rozbudowanymi już umiejętnościami Towarzysza, jak np. rzucanie wrogami, bo do tej pory nie wychodzi mi to za dobrze. Część graczy narzekała też na wielokrotne powracanie w odkryte już miejsca. Ale chwila, przecież to metroidvania, do tego tą kotwice, które pozwalają teleportować się z dowolnego miejsca na bardzo rozbudowanej mapie. Zasada jest tu prosta. Nabyta nowa umiejętność często pozwala dostawać się niedostępne wcześniej miejsca czy otwierać nowe drzwi, więc logiczne jest, że trzeba się wracać. No i mapa, która nie prowadzi za rączkę, nie ma znacznika: idź tutaj, jedynie informuje gdzie co jest i ewentualnie w domu z kim można pogadać. Jeśli miałbym się czegoś przyczepić, to czasami zła komunikacja z graczem. Wyświetlona na ekranie informacja bywa za krótko, czasami jest nieprecyzyjna, a jeśli coś się przeoczy, to trzeba szukać w ekwipunku czy dziennikach co nowego się pojawiło.

Z przyjemniejszych rzeczy muszę wspomnieć o zagadkach logicznych. Są naprawdę świetne, często rozbudowane i wciągające. Odgadywanie znaków przy użyciu odpowiedniego narzędzia i książki, liczenie i kodowanie klucza, odczytywanie ukrytych znaków, skomplikowane zamki... Trochę tego jest i pierwszy raz od dawna robiłem notatki i zdjęcia ekranu, by ułatwić sobie robotę. Świetna sprawa. Dawno nie byłem tak zaangażowany w grę.

The Last Case of Benedict Fox wygląda naprawdę bardzo dobrze. Zarówno całkiem spory dom z ogrodem i licznymi zakamarkami, jak i odmiany otchłani Limbo, które potrafią zaskoczyć kolorystyką i wykonaniem. Przeplatają się tu ruiny, skały, alternatywna wersja domu, ale wszystko skąpane jest w niepokojących barwach. Wręcz czułem, że nie jest tu bezpiecznie. Bohater i napotykane postacie mają charakterystyczny wygląd, idealnie pasujący do całości. Wysokiej jakości grafika w 4K i efekty świetlne naprawdę robią tu robotę. Przynajmniej na konsoli Xbox.

Ponura historia rodzinna trwała u mnie ponad 10 godzin. Odkrywanie tajemnicy martwego małżeństwa i ich zaginionego dziecka wciągnęło mnie z zaskoczenia, a macki Towarzysza nic chciały puścić aż do końca. Bardzo dobrym pomysłem było powolne wprowadzanie nowych umiejętności i mechanik, dzięki czemu po wielu godzinach wciąż dostawałem coś nowego. No i kolejny atut: gra posiada napisy w języku polskim, co przy tak zawiłej i rozbudowanej historii jest dużym plusem. Może i nie ma idealnego sterowania, choć to dyskusyjne, może i trzeba wiele razy wracać w te same miejsca, ale The Last Case of Benedict Fox to naprawdę bardzo udana gra. Z wciągającą fabułą, świetnymi zagadkami, bardzo dobrym wyglądem i udźwiękowieniem. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu, zwłaszcza, jeżeli gra na konsoli.

Ocena: 8/10
 

Zobacz także

2024-12-21, godz. 07:30 Fitness Boxing 3: Your Personal Trainer [Switch] Kto choć raz w życiu nie usłyszał od dziewczyny czy żony "mógłbyś zrzucić kilka kilo", niech pierwszy rzuci baleronem. Oczywiście w drugą stronę to… » więcej 2024-12-21, godz. 07:30 Ravenswatch [Xbox Series X] O tej grze w kilku miejscach można wyczytać, że to kolejny przedstawiciel gatunku "zaklikiwania potworów na śmierć" podlany "sosem z rogalika". Jest w tym… » więcej 2024-12-21, godz. 07:30 Darkest Dungeon II [PlayStation 5] Pierwszy Darkest Dungeon sprzed prawie 10 lat jest ciepło wspominanym tytułem. Zresztą suche liczby nie kłamią - ponad 6 milionów kopii w 8 lat robi wrażenie… » więcej 2024-12-21, godz. 07:30 Indiana Jones and the Great Circle [Xbox Series X] Jako, że jestem już średnio zaawansowanym ramolem, to zacznę od wspomnień. I przysięgam, że jedno z moich najwcześniejszych to jak byłem z ojcem w kinie… » więcej 2024-12-14, godz. 07:30 House Builder Overtime [PlayStation 5] Budowa może mieć różne oblicza. Gdy my myślimy o takowej w naszej szerokości geograficznej, to mamy obraz worków z betonem, stosy paneli i kafli czy niezliczone… » więcej 2024-12-14, godz. 07:30 Fairy Tail 2 [PlayStation 5] Właściwie można się nawet zastanowić, czy tej grze jest potrzebna recenzja? Czy nie wystarczyłoby proste odwołanie się do fanów mangi i serialu - a przecież… » więcej 2024-12-14, godz. 07:30 Killer Klown from Outer Space [PlayStation 5] Czasem człowiek lubi poczuć zapach paździerzu. No dobrze, to nie jest idealny przykład, bo tu chodzi o swego rodzaju specyficzny kicz; jedni się na niego… » więcej 2024-12-14, godz. 07:30 Super Mario Party Jamboree [Switch] Jedna z najlepszych serii gier od Nintendo doczekała się nowej, trzynastej głównej odsłony. Super Mario Party Jamboree to klasyczna gra imprezowa, nastawiona… » więcej 2024-12-07, godz. 07:30 Horizon Chase 2 [PlayStation 5] Pierwszą część pokochałem całym sercem. Gra wyścigowa nawiązująca to retro klasyków pokroju cudownej serii Lotus, wyjątkowego Outruna czy fantastycznego… » więcej 2024-12-07, godz. 07:30 Farming Simulator 25 [PlayStation 5] Wsi spokojna, wsi wesoła. Co prawda nie mam w dłoniach setek godzin prac w polu - prawdopodobnie również średnio się do tego nadaję - ale nie zraziło mnie… » więcej
12345