Osiemnaście lat po premierze Jade Empire, można się zastanowić, jak bardzo zmienił się krajobraz światowej branży gier. W 2005 roku ta produkcja z gatunku RPG akcji była wyjątkowa, bo nie pokazywała - umownie - średniowiecznego świata fantasy, a osadzona była w mitycznych, starożytnych Chinach. Wtedy nie było to częste miejsce akcji w grach komputerowych.
Gra była powszechnie chwalona za ciekawą fabułę - chociaż, gdy słyszymy, jaki początek tej opowieści wymyślili scenarzyści z BioWare... to trudno nie wzruszyć ramionami. Oto zaczynamy, jako skromny uczeń szkoły kung fu. Tyle, że jesteśmy niewiadomego pochodzenia sierotą, a nasz mistrz wspomina, że drzemie w nas wielka moc. Stary patent.
Ale, ostatecznie, to przede wszystkim śledzenie tej historii najbardziej polubili fani gatunku. Bo już na elementy RPG trochę narzekano. Że ich za mało, a quasi zręcznościowa walka to nie jest jakieś szczytowe osiągnięcie w projektowaniu rozgrywki. Ostatecznie jednak - także ze względu na świeży w tamtym czasie temat - gra zebrała dobre recenzje.
Przejście zajmowało około 30 godzin, były dwa - dobre i złe - zakończenia. Warto wspomnieć, że wzorowana była na kultowym Knights of the Old Republic. Co ciekawe, w chwili premiery była to ekskluzywna gra na konsolę Xbox. Dopiero dwa lata później Jade Empire trafiło na komputery PC.