Najbardziej drastyczną nowością jest rezygnacja z klasycznego podziału na okresy, a przejście na epoki. Z wierzchu może wygląda to tylko jak semantyczna poprawka, jednak pod względem mechaniki zmiana jest ogromna. W poprzednich Cywilizacjach jedną wybraną nację przeciągaliśmy przez antyk, średniowiecze, renesans i tak dalej, i tak dalej. Obecnie jednak można by się kłócić, że gramy tak naprawdę trzy luźno powiązane ze sobą rozgrywki. Przejście z epoki antyku do epoki odkryć a potem do współczesności wywraca nam do góry nogami porządek naszego wirtualnego świata. Był to zamierzony przez twórców zabieg, który na celu miał uniknięcie efektu śnieżnej kuli, czyli tego, kiedy jedna nacja zaczyna dominować i jest nie do powstrzymania. Do tego podczas takiego przejścia... zmieniamy swoje państwo. I to dosłownie. Tak na dobrą sprawę tylko nasz przywódca będzie z nami od początku do końca naszej rozgrywki. Czy to dobre rozwiązanie? Z jednej strony – mamy możliwość eksploracji różnych taktyk, bonusów i zasobów, które dają nam różne państwa, z drugiej jednak – wśród fanów zaleciało to trochę herezją. No bo jak to Napoleon ma rządzić Stanami Zjednoczonymi czy Katarzyna Wielka ma być carycą Meksyku? Dodatkowo zmiana epoki to trochę twardy reset, jeżeli chodzi o zasady, jednostki, a nawet państwa-miasta.
To nie jedyna zmiana w siódmej części Cywilizacji. Inaczej rozgrywamy dyplomację, zarządzanie robotnikami czy wojskami, a nawet warunki zwycięstwa są nieco inne. Twórcy zapowiadali rewolucję i takową zafundowali graczom. Problem jest jednak taki, że gra wydaje się w pewien sposób nieukończona. Do dyspozycji mamy kilkunastu przywódców i koło trzydziestu nacji, co fanatykom serii nie przypadło za bardzo do gustu. Dodatkowo ominięcie takich narodów, jak choćby Imperium Brytyjskie, Holandia czy brak reprezentacji Wikingów trochę wygląda jak faux pas, trochę jak przygotowanie pod wydawanie znacznej ilości DLC-ków.
Opinie po premierze Cywilizacji VII są skrajnie podzielone. Tak musiało być podczas rewolucyjnej gry, która miała podnieść rękę na niektóre z założeń, które były z graczami od ponad trzech dekad. Na Steamie stosunek ocen pozytywnych do negatywnych to prawie równo pół na pół, na Metacriticu obecnie gracze dają grze 3,6 na 10, a opinie recenzentów rozkładają się na całej rozpiętości możliwych ocen. Niektórzy sygnalizują również to, że możemy znowu być świadkami casusu szóstej odsłony, która również na premierę była co najwyżej średnia, potem jednak wraz z patchami i dodatkami stała się bardziej grywalna. Cóż, ja czekałem na tą grę i w tym momencie trochę się zawiodłem. Pierwsze „wywrócenie stolika” przy zmianie epoki wprawił mnie w niezły szok termiczny, który niekoniecznie mi się podobał. Rozumiem rewolucję, ale jednak przy grze z rozwojem cywilizacji, twórcy powinni pamiętać trochę o tym, jak doszło do budowy imperium swojej marki. Miejmy nadzieję, że to nie będzie zmierzch Cywilizacji, a po kryzysie gra wyjdzie na prostą. Na ten moment jednak ocena to 5.5 na 10.