... zależy na przykład od tego, czy gracie w trybie przenośnym, z jego niezbyt wielkim wyświetlaczem, czy na dużym ekranie telewizora? Miejsce akcji pokazano w rzucie izometrycznym, z ukosa i z góry. Ponieważ to gra taktyczna, więc musimy widzieć większy fragment pomieszczeń po który się poruszamy i walczymy z hordami zombie czy innych szkaradztw. I to sprawia, że na przenośnym ekranie Switcha zarówno nasz bohater, wrogowie, skrzynki na przedmioty i inne takie - wszystko jest naprawdę małe. Ale to naprawdę małe. Choć gdy się wciągniecie w rozgrywkę, jednak nie będzie to chyba miało wielkiego znaczenia. I znowu: odpowiedź na pytanie o radość z rozgrywki będzie brzmiała: to zależy...
Zależy na przykład od tego, na ile lubicie gry turowo-taktyczne? Choć w Jupiter Hell to wszystko jest na, powiedzmy, sterydach - tak formalnie poruszacie się po siatce - planszy - i gdy zrobicie krok, zrobi go również przeciwnik. Przeładowanie broni - to też jedna tura dla przeciwnika. Po pewnym czasie, gdy ogarniecie dosyć prosty system sterowania postacią, można przemierzać lokacje całkiem sprawnie, bez długich chwil namysłu - ale jednak to coś na kształt podrasowanej planszówki na ekranie. I niekoniecznie musi przypaść do gustu każdemu graczowi. Szczególnie, że Jupiter Hell już na domyślnym poziomie trudności potrafi być wymagające. Więc, na pytanie, czy się nie "odbijecie" od tej produkcji, wypada - znowu - odpowiedzieć, że to zależy...
...szczególnie, że wzorem klasyków z automatów gier lat 90-tych, w każdym podejściu macie jedną szansę. Znajdziecie co prawda jakieś apteczki, pancerze - oraz mnóstwo uzbrojenia wszelakiego - ale śmierć oznacza staroszkolne "game over". I wpis na tablicy punktowej wyników. Po czym trzeba wpisać nowe imię dla postaci - i zaczynacie od nowa. Z tym wpisywaniem to nawet lekko irytujące się może wydać, za każdym razem od nowa trzeba stukać w te literki. Ale, fakt faktem, tak było we wspomnianych latach 90-tych, do których twórcy, także stylistyką interfejsu użytkownika świadomie nawiązują.
Swoją drogą, odpowiadając na pytanie, jak wygląda Jupiter Hell, tu powiedzonko "to zależy" chyba zastosowania nie ma. Bo gra wygląda całkiem elegancko - choć w przypadku jakiejś bazy kosmicznej, ruin czy kopalni to nie aż tak trudno wykreować coś, co będzie porządnie wyglądało na ekranie. Choć, pamiętajcie, w wersji przenośnej elementy na ekranie są naprawdę małe.
Podsumowując, wszystkie zależności już chyba znacie. Fani podrasowanych "turówek" powinni się nieźle odnaleźć w Jupiter Hell. Posiedzenia z grą, szczególnie gdy zajdziemy całkiem daleko, potrafią być naprawdę emocjonujące - nie mówiąc już o złości, gdy jakieś straszydła jednak nas ukatrupią, a przecież byliśmy już tak daleko... Czyli potrafi wciągnąć - i nie będziemy się wdawać w dywagacje, czy to gra na krótsze, a może jednak dłuższe sesje. Cóż, to zależy...
Ocena: 7,5/10 [przy czym fani gatunku mogą coś do noty jeszcze dopisać]