Na wstępie muszę zaznaczyć, że doskonale znam ich dorobek. Zarówno ich pierwszą fantastyczną grę A Way Out, jak i świetne It Takes Two przeszedłem, ograłem w kooperacji i wbiłem wszystkie trofea czy osiągnięcia. Pierwszą z kolegą redakcyjnym Łukaszem, a drugą i trzecią z teraz 14-letnim synem. Najpiękniejsze w podejściu twórców jest to, że każda ich gra posiada tzw. "przyjacielską przepustkę". Oznacza to, że grając ze znajomym przez sieć wystarczy jeden egzemplarz tej produkcji. Po prostu zapraszamy osobę, dostaje ona darmowy dostęp i zaczynacie zabawę. Jedna kopia, a bawi się dwóch graczy. Brawa dla twórców za podejście prokonsumenckie. W Split Fiction jest tak samo. Co więcej, gra obsługuje zabawę cross-platformową, dzięki czemu ja grając na PlayStation 5 mogę udostępnić grę kumplowi np. na PC czy Xboksie.
Ale wróćmy do samej gry. Split Fiction to trzecioosobowa gra akcji, w którą bawić się można tylko i wyłącznie w trybie współpracy z inną osobą (lokalnie na kanapie lub po sieci). Głównymi bohaterkami są dwie niespełnione pisarki - Mio oraz Zoe, które różni praktycznie wszystko. Jedna kocha gatunek fantasy, jest otwarta i uśmiechnięta. Pasją drugiej jest science fiction, ale zachowuje się jak wieczna pesymistka i nie dąży do zawierania nowych przyjaźni. Obie poznają się w siedzibie wydawnictwa, gdzie mają być podłączone do maszyny, która wyciąga z pisarzy ich pomysły. Zbiegiem różnych okoliczności łączą się w tym i zostają uwięzione w w światach ze swoich opowiadań. Oznacza to, że muszą współpracować, by wydostać się z maszyny i odzyskać pomysły drenowane przez korporację z ich głów.
W trakcie zabawy w Split Fiction na ekranie widzimy zawsze obie postacie, więc zawsze mamy wgląd co robi druga osoba. Oczywiście przy dynamicznej akcji, a jest jej tu od groma, nie ma na to czasu, dlatego warto grę przejść dwa razy po poznać opowieść od drugiej strony. Wspomniałem dynamiczną akcję? Co powiecie na to, że walczyliśmy z gigantycznymi robotami, uciekaliśmy przed trollami, próbowaliśmy powstrzymać eksplozję gasnącego słońca, lataliśmy na smokach, unikaliśmy rzucanych w nas samochodów, tańczyliśmy breakdance'a, czekajcie... złapię oddech... skakaliśmy na główkę w basenie, uciekaliśmy przed piaskowymi rekinami, skakaliśmy jako goryl, lataliśmy jako wróżka, pływaliśmy jako ryba, a nawet... byliśmy świniami, które uwielbiają tarzać się w błocie, a jedna z nich... puszcza tęczowe bąki.
W Split Fiction nie ma czasu na nudę. Są etapy spokojniejsze, wymagające czasami małpiej zręczności zadania dodatkowe - tu potrzebny jest jednak dobry refleks, jest sporo wyzwań zręcznościowych, trochę logicznych, a wszystko o czym pisałem wymaga współpracy dwóch graczy. Jeden przytrzyma dźwignię, by drugi mógł przejść, pierwszy coś podrzuci, by partner mógł to złapać, nawet walka wymaga kooperacyjnego działania, bo np. przeciwnik ma czerwoną osłonę, którą może zniszczyć tylko czerwony gracz. I na odwrót. Nastawienie na współpracę jest trzonem rozgrywki i to jest najpiękniejsze w tej grze. Grałem z synem, więc razem się cieszyliśmy, razem irytowaliśmy, gdy coś nie wychodziło, nabijaliśmy z siebie nawzajem, gdy jeden z nas musiał powtarzać coś wiele razy, gdyż skoczył za blisko, źle strzelił, nie złapał drabinki itd. Gdy mieliśmy etap, gdzie wcieliliśmy się w świnie, gdzie jedna pierdziała a druga w tym czasie tarzała się w błocie, radości nie było końca. Wiadomo, faceci. Z czego jeden podobno dorosły. Albo etap ucieczki na motocyklu, gdzie ja sterowałem unikając ostrzału na bardzo wymagającej i krętej trasie, a mój syn - siedząc jako pasażer w tym chaosie, próbował odblokować telefon i walczył z autoryzacją, pop upami, regulaminami i obrazkami captcha. Dawno tak dobrze się nie bawiliśmy. Albo... albo może nie będę zdradzał wszystkiego, bo praktycznie każdy etap to masa cudownej zabawy, nowych mechanik, świetnych pomysłów, tony akcji i kombinowania, co trzeba zrobić.
Split Fiction wygląda obłędnie, działa świetnie, płynnie, choć dynamicznej akcji tu od groma. Muzycznie jest jak należy, historia jest wciągająca, bohaterki różne i fajnie patrzy się na ich przemianę, a przede wszystkim na zmiany w ich relacjach. Czy to gra dobra? Idealna. Doszło do tego, że mój syn domagał się kolejnej nasiadówki, zamiast siedzieć na telefonie jak każdy zdrowy nastolatek. Split Fiction to niesamowita przygoda, masa fajnych i wciąż zmieniających się mechanik, przemierzaliśmy m.in. absolutnie cudowne światy fantasy i niesamowite budowle przyszłości. Idealny tytuł do grania we dwoje, więc nawet się nie zastanawiajcie. Ocena 10/10