Ciężko ten tytuł przyporządkować w jakieś ramy gatunkowe. Ma trochę z soulslike’a, trochę zagadek logicznych, trochę przy eksploracji trzeba się nachodzić, piekielnie ważna jest narracja, ale walka też będzie nam regularnie towarzyszyć. Hell is Us idzie trochę swoją ścieżką, również jeżeli chodzi o wybory dotyczące mechanik. Nie uświadczymy mapki, waypointów czy znaczników prowadzących nas za rękę. W tym ciężkim świecie jesteśmy zdani na siebie, swoją orientację i informacje, które zdobędziemy podczas drogi.
Nie chcę zbyt dużo zdradzać fabularnie, bo warto Hell is Us przeżyć po prostu samodzielnie - zarówno przez, jak i pomimo ciężaru gatunkowego. Powiem tylko tyle, że jesteśmy wrzucani do Hadei, fikcyjnej krainy podzielonej przez wojnę domową. Nasz protagonista wraca tam po latach, aby dowiedzieć się, kim byli jego rodzice i co się z nimi stało. W międzyczasie poznajemy historię tego miejsca, motywacje obu stron konfliktu i skrajnie nieprzyjazne otoczenie. Czeka nas również walka z rozmaitymi stworami, ale to raczej jest takim wypełniaczem bądź przerywnikiem, niż naszą główną aktywnością.
Nie wiem, czy można powiedzieć, że ta gra jest ładna. Starannie wykonana, z dopracowanymi detalami - w tym względzie ten przymiotnik pasuje, ale biorąc pod uwagę poziom, to trafne określenie, makabry to nie można powiedzieć, że to jest „ładne”. Twórcy nie oszczędzali nam, jeżeli chodzi o bardzo dobitne ukazanie świata. Nie jest to na pewno tytuł dla tych, którzy takich scen wolą sobie oszczędzać. Nie jest to jednak żadne przerysowane, horrorowe gore, lecz brutalne przedstawienie spowitej wojną rzeczywistości.
To nie jest tytuł, który włączasz, kiedy masz ochotę na lekką rozgrywkę. To nie jest gra dla wszystkich. To ciężkie gatunkowo doświadczenie, pełne odwołań, bólu i alegorii. W wielu recenzjach pojawia się hasło, że to jest gra, która zostaje. I ja się z tym zgadzam. Hell is Us uderza emocjami. Na początku to mogą być szok, smutek czy nawet momentami może strach, lecz wszystko potem blednie, kiedy uświadamiamy sobie, że fikcja tutaj nie jest aż tak „fikcyjna”. Tak samo, jak ciężko się pisało tą recenzję, tak ciężko ocenić tą grę. Bo czy skupić się na mechanikach, wyglądzie, czy może jednak na tym, co góruje nad wszelkimi aspektami rozgrywki, czyli historią i emocjami? Jedno jest pewne - to jedyny w swoim rodzaju tytuł, który warto doświadczyć. I za samo to - 9 na 10.