Layers of Fear, The Medium, remake Silent Hill 2, a teraz najnowsza produkcja udowadniają, że Polscy są czołowym studiem tworzącym gry z gatunku horrorów. Tym razem stworzyli jednak tytuł wymagający planowania i strategii podczas walki, gdyż przeciwnicy nie występują tu jako mięso armatnie. Ale od początku.
Trzecioosobowy Cronos: The New Dawn to dość ponura wizja przyszłości apokaliptycznego świata, zniszczonego przez wydarzenie znane jako Zmiana. W skrócie, Ziemia to jałowa pustynia, przepełniona prawie pustymi ruinami. W grze wcielamy się w pracującą dla tajemniczego Kolektywu Podróżniczkę, która rusza w teren by odnaleźć pewne osoby, które zaginęły podczas Zmiany. Poszukuje też wyrw czasoprzestrzennych, które prowadzą ją do miejsca zwanego Nowym Światem - inspirowanym Nową Hutą, umiejscowionym w Polsce z lat 80. XX wieku. Po raz kolejny twórcy sięgają po motyw dwóch światów, z tym, że tutaj możemy oglądać je naprzemiennie w dwóch wersjach. W przeszłości podziwiamy wschodnioeuropejski brutalizm, czyli nurt architektury późnego modernizmu powstały w końcu lat 40. XX wieku, za to w przyszłości czeka nas trudna walka o przetrwanie z wynaturzeniami - Osieroconymi - zamieszkującymi Ziemię.
Cały zamysł na prowadzenie gry jest doskonały. Przeszukiwanie opuszczonych, mrocznych, depresyjnych ruin i wykorzystywanie anomalii czasowych by znaleźć zasoby potrzebne do przeżycia w tym nieprzyjaznym świecie. A po drugiej szali walka z krwiożerczymi istotami, będącymi pozostałościami po ludzkości i próba przetrwania, bo gracz jest rzucony na bardzo głęboką wodę. I tonie. Przeciwnik jest liczniejszy, silniejszy, a amunicji jest jak na lekarstwo.
Co prawda miałem broń palną, ale co mi z niej, jeśli trzeba dosłownie liczyć pociski. Retro futurystyczna technologia nie jest tu wielkim sprzymierzeńcem. Gdy posiadam jeden magazynek, przeciwników jest kilku, a każdy Osierocony wymaga trzech celnych strzałów? Co gorsze, po pokonaniu potwora trzeba natychmiast go spalić (a do tego potrzebne jest paliwo), bo inaczej żyjący przeciwnik go wchłonie. Tym samym stanie się szybszy, silniejszy, bardziej wytrzymały. Walka w zwarciu to szybka droga na tamten świat, więc trzeba kombinować, zachować czujność i szybko podejmować decyzje. Problem w tym, że bohaterka nosi potężny i ciężki kostium, co oznacza, że jest powolna. Przez to niestety ginąłem wielokrotnie, gdyż w starciu z wieloma Osieroconymi wszystko trzeba wykonywać perfekcyjnie i mieć trochę szczęścia. Strzał w stojącą butlę z gazem nie oznacza wybuchu, trzeba więc naładować pocisk i dobrze wycelować, a przy walce w warunkach graniczących z paniką, gdzie instynkt przetrwania przesłania zdrowy rozsądek, no łatwo nie jest. Walcz, giń, powtórz. I tak wiele razy.
Cronos: The New Dawn jest trudny, wymagający planowania i przemyślanych ruchów. Taki był zamysł, by gracz ciągle czuł niepokój, by walka była prawdziwym wyzwaniem, któremu wielokrotnie się nie podoła. Trzeba kombinować z ulepszeniami broni i sprzętu oraz - co ważne - udźwigu, gdyż wszystkiego zabrać się nie da. Zabrać dodatkową broń, może więcej amunicji, kolejną apteczkę, więcej paliwa do miotacza. I te wybory są niezwykle istotne, bo decydują o przetrwaniu w bardzo nieprzyjaznym świecie. Po prostu trzeba nastawić się psychicznie, że gry nie przejdzie się z biegu, bez problemów, wybijając swobodnie wszystko na swojej drodze. Tu jest prawdziwa walka o przetrwanie, wielokrotne próby przejścia kawałka terenu. Mając pięciu przeciwników i kilkanaście pocisków w broni każdy strzał musi być celny, każda decyzja szybka i prawidłowa.
Fabuła jest fantastyczna, masa tu nawiązań do naszej historii, opowieści do poznania, ulotek do przeczytania, klimatycznych plakatów, napisów na murach. Nie będę Wam za dużo zdradzał, to trzeba przeżyć. No i ten wygląd. Cronos: The New Dawn powstał na silniku Unreal Engine 5 i jest przepiękny w swojej brzydocie. Architektura brutalistyczna wygląda obłędnie, zniszczone budynki, zapuszczone wnętrza, opuszczone połacie terenu, dziwne jaskinie, wypisz wymaluj świat wiele lat po kataklizmie. Wszystko schowane za półmrokiem, dziwnym popiołem, gdzie światło to luksus, a odcienie szarości dominują nad wszystkim. Oczywiście są niekiedy fragmenty retro futurystycznej technologii pozostawionej przez innych Podróżników, miejsca zupełnie inne, ale to pozwolę odkryć Wam samodzielnie.
Klimat brutalnego i wrogiego świata buduje też niesamowita muzyka, skomponowana przez Arkadiusza Reikowskiego. Polski kompozytor przechodzi samego siebie, bo każda kolejna gra z jego udziałem podnosi poprzeczkę. Chór połączony z elektroniką, niepokojące melodie przyszłości, budowanie klimatu poprzez warstwę dźwiękową, no wyszło tu znakomicie. Polecam posłuchać samego soundtracku, bo to małe arcydzieło.
Podsumowując, nie jestem fanem gier trudnych, rzucających duże wyzwanie graczowi. Są oczywiście fani tego typu rozwiązań, ale boje się, że wiele osób może to odrzucić. Przez to nie poznaliby Cronos: The New Dawn, gry rewelacyjnej, miejscami pięknej, mającej świetną historię osadzoną w retro-futurystycznych klimatach Polski z lat 80. XX wieku. Nie jest idealnie, ale to co otrzymałem w zupełności wystarcza, by dać grze ocenę 9/10.