W oczekiwaniu na niedzielne Grand Prix Singapuru zasiadłem do konsoli ścigać się ulubionymi bolidami i już na dzień dobry zaliczyłem falstart. Zapewne z powodów finansowych, gra nie posiada oficjalnej licencji. Tym samym nie mamy zespołu Ferrari, ale jest czerwone Ferenzo, nie ma Fernando Alonso, jest Ferdinando Alfonso, nie ma Lewisa Hamiltona, jest Luis Hammerton, nie ma Grand Prix Belgii, jest Ardeny GP. Po kolorach i nazwach fan F1 dojdzie co i jak, a jedynym ratunkiem jest wersja PC, gdzie gracze już rozgryźli w jakim pliku trzeba grzebać by sobie zrobić oryginalne nazwy. Trudno, przeżyję.
Tryb fabularny w Formula Legends to historyczna wycieczka od lat 60. XX wieku do czasów aktualnych. W sumie wybrane wyścigi i lata, gdzie działo się coś ciekawego lub ważnego. Np. na start są cztery Grand Prix z końcówki lat 60. XX wieku, inspirowane sezonem z 1968 roku. Era pionierów i niebezpiecznych samochodów wyścigowych ścigających się na niełatwych torach. Wtedy to doszło do wypadku we Francji, który wstrząsnął światem Formuły 1 i pokazał niedostatki w zakresie bezpieczeństwa. Czym dalsza era, tym więcej torów do przejechania i kolejne ważne wydarzenia. W 1970 roku Jochen Rindt został pierwszym i na szczęście jedynym pośmiertnym mistrzem świata Formuły 1. W roku 1981 o mistrzostwie zadecydował ostatni wyścig, 1991 to debiut Michaela Schumachera, a w 2021 roku o mistrzostwie zadecydowało ostatnie okrążenie sezonu. Mimo historycznej otoczki nie ma to wpływu na ściganie się, nie są to scenariusze do odegrania, tylko zwykła walka na punkty.
W grze wyścigowej najważniejsza jest jazda i z Formula Legends jest mały problem. Nawet włączając kontrolę trakcji i zapobieganie blokadzie hamulców, bolid potrafi nienaturalnie ślizgać się. Bywało, że wchodzenie w zakręty było łatwiejsze na zużytych oponach niż na nówkach. Ale to jest do nauczenia, kwestia praktyki. Niestety nie mamy wpływu na zachowanie przeciwników, a ci jeżdżą jak szaleńcy. Co do zasady Formuła 1 jest sportem bezkontaktowym, gdyż bolidy są delikatne i łatwo o uszkodzenia. Tu gracze sterowani przez konsolę pomylili zawody i wręcz dążą do kontaktu. Ścinają zakręty byleby zepchnąć gracza, zajeżdżają drogę, wbijają się w bariery. Co prawda wpływa to na kondycję bolidu, ale chyba tylko człowieka. Trzeba uważać, bo jak energia zejdzie do zera, to trzeba dotoczyć się do pit-stopu. Wielce irytująca jest jazda z wariatami, bo nic nie wyprowadza bardziej z równowagi, jak dobra jazda zakończona bezceremonialnym atakiem przeciwnika i spadkiem na koniec stawki.
Ogólnie pomysł na ściganie jest fajny. Są kwalifikacje, strefy DRS, zużycie paliwa, degradacja opon, uszkodzenia wpływające na jazdę, kary czasowe za np. ścinanie zakrętów, czy wizyty w pit-stopie. Te ostatnie to mini gra wpływająca na czas postoju, można zmienić opony, uzupełnić paliwo czy naprawić uszkodzenia. Wyścigi skonstruowane są tak, że zjazdy są konieczne. Bywa też nagła zmiana pogody, co wymaga zjazdu do pitu i zmiany ogumienia. Zawody bywają długie, wymagające przejachania kilkunastu okrążeń, ale wszystko zależy od długości trasy.
Prócz trybu fabularnego jest niestandardowy - gdzie wszystko sam sobie ustala gracz oraz zawsze nudna walka z czasem. Ciekawe jest to, że nawet na najniższym poziomie trudności gra jest wymagająca i wcale nie łatwa, a wygranie wyścigu wymaga dużego wysiłku. Bardzo dużego. Wraz z postępami odblokowuje się kolejne bolidy, zawodników i tory, niestety po przejściu trybu fabularnego w sumie nie ma po co już grać. Nie ma czegoś takiego jak cały sezon, choć możliwości trybu niestandardowego pozwalają na naprawdę wiele.
Formula Legends wygląda jak film animowany, komiksowe wyścigi w pastelowych kolorach. Dźwięki bolidów brzmią jak pracująca kosiarka i podobnie jak oprawa graficzna, daleko im do oryginałów. Widziałem też kilka błędów. A to bolid który utknął w szykanie, a to tajemniczy czarny dym unoszący się na środku toru, czyli na szczęście chwilowa dziwna praca kamery.
Gdyby zbilansować poziom trudności, zmienić zachowanie szaleńców zwanych przeciwnikami, dodać jakiś tryb sezonu, sieciowe zmagania, to Formula Legends mogły być naprawdę dobrymi wyścigami. Tak pozostaną mi w pamięci frustrujące zagrywki pozostałych zawodników i wielkokrotne powtarzanie niektórych wyścigów. Ocena 6,5/10, ale liczę, że twórcy grę znacznie poprawią.