Część graczy powie, że to wizja artystyczna, oniryczna opowieść, relaksująca, ale dość dziwna podróż. I w sumie we wszystkim są ziarna prawdy. Wiem tylko, że nie jest ani dla osób z klaustrofobią, ani agorafobią, bo są tu i ciasne korytarze i wielkie przestrzenie. Pools bywał na początku relaksujący, potem hipnotyzujący, dziwny, niepokojący, miejscami przytłaczający, a potem nie wiedziałem, jak się nazywam i czy mi się to podoba. Potrafi wywołać lekki strach przed zgubieniem się, ciemnością i ciasnymi miejscami.
Wyobraźcie sobie mieszczący się w budynku największy na świecie kompleks basenów. Taki giga olbrzymi, o powierzchni kilkudziesięciu marketów z kilkuset basenami, nielicznymi zjeżdżalniami, gdzie dużo się chodzi i łatwo się zgubić. To tym jest Pools. Rozglądasz się, szukasz wyjścia, krążysz w labiryntach zakrętów, szukasz, błądzisz, ale zawsze w końcu dochodzisz do wyjścia... które wyjściem nie jest. Mapy nie są ci obce, nawigację masz w jednym palcu? Tu może się to nie przydać. Setki małych pomieszczeń, wielkich hal basenowych, wąskich korytarzy, ukrytych przejść. Nie ma żadnego zagrożenia, ale jest chodzenie i szukanie.
Ale czym dalej w kompleksie, tym dziwniej. Nagle trafiasz z basenu na najdłuższe schody ruchome świata, lewitujący dom, walącą się dzielnicę, linię produkcyjną w fabryce. Po czasie nie dziwi cię, że z kolejnego pełnego wody basenu trafiasz do galerii z obrazami czy holu hotelu. Czym dalej, tym bardziej nie wiesz o co chodziło twórcom, ale idziesz dalej, szukasz, błądzisz...
Pools nie ma mapy, jakichkolwiek liczników, wskaźników, interfejsu czy dialogów. Nie ma rzeczy do znalezienie, notatek, podpowiedzi, nikogo nie spotkasz. To samotna podróż. Nie ma też muzyki, ale są dźwięki, czasami niepokojące, odbijające się echem od ścian wielkich pomieszczeń. I twoje kroki, które przez większą część czasu są jedynym słyszalnym dźwiękiem.
To zdecydowanie najdziwniejszy symulator chodzenia w jaki grałem. Sześć rozdziałów, każdy na góra kilkadziesiąt minut. Tylko ty, baseny i eksploracja. Produkcja wygląda całkiem nieźle, choć nie ma za dużo do pokazania. Ma pewne filtry, przez co jest specyficzne smużenie i ziarnistość obrazu, ale to potęguje klimat. Jak film odtwarzany z kasety VHS. Dziwny klimat. Ocena 6,5/10