Metroid Prime 4: Beyond można bowiem porównać do beczki miodu z dość sporą łyżką dziegciu. Zacznijmy jednak od pozytywów. Dalej eksplorujemy, dalej strzelamy, dalej znajdujemy. W nowej grze dostajemy solidną porcję tego, co fanatycy gatunku uwielbiają najbardziej. Wszystko oczywiście w klimacie science fiction, który wylewa się z ekranu. Mamy ochronić pewien artefakt przed piratami, oczywiście tymi kosmicznymi. Jak to zwykle w grach bywa – coś bierze w łeb (żeby napędzić fabułę), a my lądujemy na obcej planecie, której poznajemy historię, tak przy okazji jej zwiedzania i prucia z lasera do wrogów.
Jak to w Metroidzie czeka nas dużo eksploracji, szukania, skanowania i główkowania. Zwłaszcza skanowania. Viewros, czyli wyżej wspomniana planeta, z której chcemy się wydostać, jest nam miejscem zupełnie obcym, więc badanie wszystkiego tymże skanerem jest niezbędne, aby się z niej wydostać. Naszym głównym celem jest zebranie pięciu kluczy, co pozwoli nam na powrót w bardziej znane okolice. Oczywiście nasza eksploracja nie należy do najłatwiejszych zadań. Oczywiście dlatego, że wszelkiej maści oponenci nie będą nam ustępować, przez co sięgamy po nasze uzbrojenie. Na początku mamy działko laserowe i rakiety, z biegiem rozgrywki (a co za tym idzie – liczbą zwiedzonych lokacji) odblokowujemy jednak nowe pociski.
I gdyby skupić się tylko na tych aspektach, to można rzec, że to dokładnie to, czego spodziewali się fanatycy. Jednak do tej formuły dodano coś, czego ja za bardzo nie mogę zrozumieć. W pewnym momencie przesiadamy się na motocykl i jedziemy przez… pustynię. Jak się domyślacie pewnie - nie jest to najbardziej porywająca czynność, jaką możemy robić. Pokonujemy trasę z punktu A do punktu B, ale również, niby przy okazji, zbieramy zielone kryształy. Problem z nimi jest taki, że do jednego z zakończeń potrzebna jest ich określona liczba. Może to oznaczać grind w końcowych fazach gry, co większość może odrzucić. Dodanie pustyni jest dla mnie zabiegiem średnio zrozumiałym, chyba że chodzi o sztuczne wydłużenie rozgrywki. Ani to ciekawe za bardzo, ani to przyjemne, a przeradza się w konieczność i może skutkować niepotrzebnym grindem.
Abstrahując już od tego, trzeba oddać twórcom, że Metroid Prime 4: Beyond jest zrobiony technicznie bardzo dobrze. Klimat – jest. Płynność – jest, nawet w trybie, który zmniejsza klatki, podnosząc jakość tekstów. Przycinek – nie stwierdzono. A patrzy się na te lokacje naprawdę dobrze, nawet na tej nieszczęsnej pustyni.
Oczekiwanie 18 lat na kolejną część gry (zwłaszcza po zaoraniu projektu i postawieniu go od nowa) musi budzić zarówno oczekiwania, jak i napięcie wśród społeczności. Metroid Prime 4: Beyond na pewno zadowoli graczy, którzy w tym gatunku się lubują. Czy jednak jest to gra idealna dla nich? Obstawiam, że od idealnych not odwiedzie ich ta pustynia. Nie klei się ona za bardzo z tym obrazem, który serwuje nam reszta rozgrywki. A co z casualami? Dostateczny poziom trudności, który wymusza myślenie, ale nie odstrasza – na duży plus. Do tego dużo akcji i strzelania. Może być to dobre wejście do tego gatunku. Tylko trzeba przymknąć oczy na ten wspomniany wcześniej wydłużacz czasu. Ode mnie solidne 8/10.