O znalezisko sprzed prawie trzech tysięcy lat spierają się muzea w Koszalinie i Lęborku. Sprawę bada też prokuratura.
Obie instytucje uważają, że składający się z około dwustu przedmiotów skarb sprzed prawie trzech tysięcy lat powinien być częścią ich zbiorów. To fragmenty ubioru, ozdoby i zapinki z epoki brązu. Skarb policja znalazła u dwóch prywatnych osób, które prawdopodobnie wykopały go z ziemi.
Trwają spory, gdzie znaleziono artefakty, bo od tego też zależą ich dalsze losy, czyli to które muzeum w Koszalinie czy w Lęborku będzie miało do skarbu prawa - mówi dyrektor muzeum w Lęborku Mariola Pruska.
- Mam nadzieję, że trafia do Lęborka. Część depozytu znajduje się w muzeum w Koszalinie. Toczy się sprawa dotycząca pozyskania skarbu przez osoby trzecie. Poruszony jest ten problem przez policję i prokuraturę. Pozostawiam do w rękach tych najbardziej właściwych służb - mówi Pruska.
Prokuratura rejonowa w Miastku bada tymczasem, czy nie doszło do przestępstwa nielegalnego wydobycia skarbu, czy go nie uszkodzono oraz kto powinien się znaleziskiem zająć. Wydania całości skarbu tylko dla siebie żądają oba muzea. Prokuratura nie podjęła jednak jeszcze decyzji.
Śledczy powołali biegłego, który ma opracować opinię o skarbie z Miastka. Sąd też rozpatruje zażalenia osób prywatnych, którym policja zabrała znaleziska sprzed trzech tysięcy lat.
Trwają spory, gdzie znaleziono artefakty, bo od tego też zależą ich dalsze losy, czyli to które muzeum w Koszalinie czy w Lęborku będzie miało do skarbu prawa - mówi dyrektor muzeum w Lęborku Mariola Pruska.
- Mam nadzieję, że trafia do Lęborka. Część depozytu znajduje się w muzeum w Koszalinie. Toczy się sprawa dotycząca pozyskania skarbu przez osoby trzecie. Poruszony jest ten problem przez policję i prokuraturę. Pozostawiam do w rękach tych najbardziej właściwych służb - mówi Pruska.
Prokuratura rejonowa w Miastku bada tymczasem, czy nie doszło do przestępstwa nielegalnego wydobycia skarbu, czy go nie uszkodzono oraz kto powinien się znaleziskiem zająć. Wydania całości skarbu tylko dla siebie żądają oba muzea. Prokuratura nie podjęła jednak jeszcze decyzji.
Śledczy powołali biegłego, który ma opracować opinię o skarbie z Miastka. Sąd też rozpatruje zażalenia osób prywatnych, którym policja zabrała znaleziska sprzed trzech tysięcy lat.