Bez zgody Służby Bezpieczeństwa PRL i bez wiedzy cenzury. Tak wyglądała "dzika sesja" zespołu "Dezerter" w studiu firmy Tonpress w 1986 roku. Po 36 latach, nielegalnie nagrane utwory oficjalnie ujrzały światło dzienne.
Zespół udostępnił je w postaci płyty "Co będzie jutro".
- Realizacja tych nagrań mogła skończyć się nawet aresztowaniem - przyznaje po latach gitarzysta i wokalista zespołu Robert Matera. - Były to czasy, kiedy studiów nagraniowych w Polsce w czasach komunistycznej gospodarki planowej, było kilka. Wszystkie były pod zarządami państwowymi. Poza tym, że nie było zgody na takie nagrywanie, to też nie było mowy o podstawowym obowiązku, który wówczas był przy nagraniach, czyli o cenzurze. To było poza wiadomością, wiedzą i ingerencją.
Obszerny wywiad na ten temat z zespołem "Dezerter" na naszej antenie w najbliższą niedzielę w magazynie "Trochę Kultury".
- Realizacja tych nagrań mogła skończyć się nawet aresztowaniem - przyznaje po latach gitarzysta i wokalista zespołu Robert Matera. - Były to czasy, kiedy studiów nagraniowych w Polsce w czasach komunistycznej gospodarki planowej, było kilka. Wszystkie były pod zarządami państwowymi. Poza tym, że nie było zgody na takie nagrywanie, to też nie było mowy o podstawowym obowiązku, który wówczas był przy nagraniach, czyli o cenzurze. To było poza wiadomością, wiedzą i ingerencją.
Obszerny wywiad na ten temat z zespołem "Dezerter" na naszej antenie w najbliższą niedzielę w magazynie "Trochę Kultury".