Rok 2011 przeszedł do historii. Przyszła więc kolej na małe podsumowania. Najważniejsze pytanie brzmi, jak pod względem muzycznym on wyglądał? Moim zdaniem był jednym z najlepszych od kilku lat. Na przestrzeni całego roku ukazało się kilka naprawdę świetnych muzycznych produkcji. Nowe płyty po kilku latach milczenia wydały prawdziwe muzyczne legendy takie tak: Korn, Limp Bizkit czy nasz polski Glaca.
Sytuacja identyczna jak w przypadku Hollywood Undead. Nie jestem w stanie wskazać, która piosenka jest lepsza. Jest to zadanie ponad moje siły. Dave Grohl jest geniuszem i każdy kto twierdzi inaczej będzie miał ze mną do czynienia ;) Tak na poważnie, to „Wasting Light” uważam za absolutne TOP 3 wśród płyt wydanych w roku 2011. Rzadko się zdarza, żeby jakaś płyta nie miała słabych momentów. Foo Fighters wydali jednak płytę idealną. Gdy pod koniec roku 2010 usłyszałem jak w jednym z wywiadów Dave Grohl stwierdził, że nowa płyta FF będzie jeszcze lepsza od tego to co nagrywał z Nirvaną, to nie chciałem w to wierzyć. Po pierwszym przesłuchaniu „Wasting Light” musiałem zmienić zdanie. W tym właśnie miejscu chcę oddać honory chłopakom z FF. Jako staremu „nirvaniście” serce mocniej zabiło przy tej płycie.
Utwór - świeżynka. Właśnie w takim brzmieniu Comy lubię zatapiać swoje myśli. Chętnie słuchałbym jej na okrągło. Polecam każdemu, kto ma zły nastrój. Rogucki stawia na nogi. Obok Glacy najlepszy obecnie tekściarz na polskiej scenie muzycznej. Do tego bardzo fajne brzmienie. Jeżeli jakikolwiek polski zespół ma zrobić karierę na świecie, to obecnie tylko Coma jest w stanie tego dokonać.
Utwór, który zasłużył na miano „czarnego konia” w podsumowaniu roku. Jeszcze dwanaście miesięcy temu nie uwzględniłbym tego zespołu. Wprawdzie Switchfoot miał na swoim koncie kilka ciekawych kompozycji, to jednak w ich twórczości brakowało mi jakiegoś mocnego punktu. W drugiej połowie roku 2011 dostałem to, co chciałem. „Dark Horsens” już od pierwszego przesłuchania wpadło mi w ucho. Surferzy rodem z Kalifornii nieźle namieszali w tym roku.
Na sam koniec zostawiam małą perełkę prosto zza naszej południowej granicy. Szkoda, że w polskich mediach tak rzadko prezentowana jest dobra muzyka z różnych stron świata. Uważam, że zamiast „lansować” kolejnego pseudo rapera z USA, lepiej promować wartościową muzyką. Zespół Nocaden na Słowacji jest bardzo popularny. W Polsce jest praktycznie nie znany. Dla tych, którzy nie mieli okazji go usłyszeć dodam, że zespół gra w stylistyce zbliżonej do Myslovitz.
Tym samym na zakończenie swojego podsumowania roku mam apel do wszystkich, którzy szukają dobrej muzyki. Czasami warto posłuchać dobrej zagranicznej muzyki w innym języku niż angielski. Rok 2011 obfitował w ciekawe utwory muzyczne, na pewno wiele tu pominąłem. Życzę wszystkim, żeby rok 2012 był jeszcze lepszy.
12