Lokalny przedsiębiorca zamierza zbudować fermę dla 200 tysięcy kur. Zakład miałby stanąć w odległości 500 metrów od najbliższych domów.
W piątek 40 osób zebrało się przed urzędem gminy by wyrazić swój sprzeciw. Wszyscy obawiają się odoru i zanieczyszczeń.
- Przecież to jest niesamowity smród. Nie będzie można wyjść na podwórko czy okien otworzyć. - Chcielibyśmy w miarę swobodnie funkcjonować. Może się okazać, że będą jeździły samochody z tym materiałem i wywożone będą odpady - mówią mieszkańcy.
Władze gminy deklarują, że nie będzie zgody na budowę kurników. Grzegorz Kłos, przewodniczący Rady Gminy w Motańcu zapowiada, że będzie głosował przeciw inwestycji.
- To jest sprawa niezależna, nad podziałami w radzie. Żadna szkodliwa dla środowiska instytucja na tym terenie nie powstanie. Nie było radnego, który by powiedział, że on jest za jakimiś "śmierdziuchami" - mówi Kłos.
Inwestor, który sprawy nie komentuje, złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. Jednak gmina chce wcześniej zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, którego zapisy nie pozwolą na budowę fermy.
Uchwała o zmianie planu ma trafić na sesję rady gminy w maju.
- Przecież to jest niesamowity smród. Nie będzie można wyjść na podwórko czy okien otworzyć. - Chcielibyśmy w miarę swobodnie funkcjonować. Może się okazać, że będą jeździły samochody z tym materiałem i wywożone będą odpady - mówią mieszkańcy.
Władze gminy deklarują, że nie będzie zgody na budowę kurników. Grzegorz Kłos, przewodniczący Rady Gminy w Motańcu zapowiada, że będzie głosował przeciw inwestycji.
- To jest sprawa niezależna, nad podziałami w radzie. Żadna szkodliwa dla środowiska instytucja na tym terenie nie powstanie. Nie było radnego, który by powiedział, że on jest za jakimiś "śmierdziuchami" - mówi Kłos.
Inwestor, który sprawy nie komentuje, złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowej. Jednak gmina chce wcześniej zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, którego zapisy nie pozwolą na budowę fermy.
Uchwała o zmianie planu ma trafić na sesję rady gminy w maju.