Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Wyprawa Aleksandra Doby przerwana. Fot. Piotr Chmieliński.
Fale wyrzuciły kajak podróżnika z Polic na brzeg Półwyspu Sandy Hook, który zamyka zatokę nowojorską.
Kajakarz z Polic nie odniósł obrażeń, ale kajak nie nadaje się do dalszej podróży.

- O pierwszej w nocy zobaczyłem z lewej strony tworzącą się falę. Nawet nie taką dużą, miała około metra, ale rosła dynamicznie. Za chwilę uderzyła w kajak i przewróciła go. Po niej przyszła następna i po raz drugi obróciła kajak. Podczas pierwszej fali przybojowej wypadłem z kajaka, podczas drugiej skotłowało mnie już całkiem pod kajakiem - relacjonuje Aleksander Doba.

- "To koniec wyprawy" oznajmił mi Olek przez telefon, mówiąc jakby nie swoim głosem, przytłumionym i bezdźwięcznym. "Proszę, przyjedź i ściągnij mnie z plaży parku Sandy Hook" - relacjonuje współorganizator wyprawy Piotr Chmieliński.

Kilka godzin po tym zdarzeniu Piotr Chmieliński wraz ze swoim synem dotarli na miejsce katastrofy. Zastali Aleksandra Dobę pracującego intensywnie nad usuwaniem wody z kajaka, tak mocno skupionego na tej czynności, że wręcz nieobecnego. A jednocześnie przygaszonego, skurczonego, pewnie i obolałego, choć nawet o tym nie wspomniał. Najważniejsze jednak, że całego i zdrowego.

Jeszcze podczas podróży z Nowego Jorku do Waszyngtonu z uszkodzonym kajakiem, Aleksander Doba miał nadzieję, że może jednak uda mu się wrócić na ocean. Planował naprawę uszkodzonych elementów i chciał ponownie za kilka dni wyruszyć na ocean. Teraz już wiadomo, że nie będzie to możliwe.

Kajak ma uszkodzone systemy łączności. Wyprawa została przerwana - powiedziała w rozmowie z Radiem Szczecin współorganizatorka wyprawy Magdalena Czopik.

- Miał wypadek przy wylocie na ocean. Fale uderzyły w kajak tak mocno, że uległ on pewnego rodzaju zniszczeniu. Wyszedł na ląd. Fale go zniosły i niestety uderzyły w kajak. Po oszacowaniu strat okazuje się, że sprzęt nie jest na tyle sprawny by móc kontynuować wyprawę - mówi Czopik.

Mimo niepowodzenia Aleksander Doba zamierza przepłynąć Atlantyk po raz trzeci w przyszłym roku i w Lizbonie uczcić swoje 71. urodziny - mówi Magdalena Czopik.

- Olek podtrzymuje chęć drugiej próby pokonania Atlantyku od strony północnej, ale na pewno nie w tym roku - informuje współorganizatorka wyprawy.

Żona Aleksandra Doby powiedziała naszemu reporterowi, że cieszy się, że kajakarz jest cały i zdrowy. Nie chce jednak komentować przerwania wyprawy.

Trzecia transatlantycka samotna podróż Aleksandra Doby oficjalnie rozpoczęła się w niedzielę. Według planu, kajakarz miał przepłynąć sześć tysięcy kilometrów z Nowego Jorku do Lizbony w Portugalii.

Dwie poprzednie wyprawy odbyły się południową częścią Oceanu Atlantyckiego: najpierw z Afryki do Brazylii, potem z Lizbony na Florydę. Tym razem Doba zamierzał pokonać trasę tzw. szlakiem północnym.

Posłuchaj rozmowy i reportażu "Wrócić niepokonanym”.
Kajak ma uszkodzone systemy łączności. Wyprawa została przerwana - powiedziała w rozmowie z Radiem Szczecin współorganizatorka wyprawy Magdalena Czopik.
Mimo niepowodzenia Aleksander Doba zamierza przepłynąć Atlantyk po raz trzeci w przyszłym roku i w Lizbonie uczcić swoje 71. urodziny - mówi Magdalena Czopik.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty