Żołnierze w trudnych warunkach ćwiczą w Ustce już od końcówki lutego. Nie rozpieszcza ich pogoda. Najpierw musieli mierzyć się z kilkunastostopniowym mrozem, teraz ulewnym deszczem, a warto zaznaczyć, że mieszkają w namiotach, więc strzelania zamieniły się w surwiwal.

Mimo to przemoczeni wojskowi muszą trafiać z dział stojących na brzegu do celów znajdujących się kilkaset metrów w głąb morza - mówi pułkownik Marek Śmietana, dowódca przeciwlotników ze szczecińskiej 12 Dywizji Zmechanizowanej.

- W tej chwili na poligonie znajduje się pięć dywizjonów przeciwlotniczych dwóch związków taktycznych i samodzielnej brygady. Jest to około 800 żołnierzy i przeszło 200 jednostek sprzętowych - mówi płk Śmietana.

Warto zaznaczyć, że to właśnie na usteckim poligonie odbywały się ciężkie strzelania podczas manewrów Baltops czy Anakonda. Oprócz żołnierzy zmechanizowanej dwunastki ćwiczą tu przeciwlotnicy z Koszalina.