Migawka
Radio SzczecinRadio Szczecin » Migawka » AUDYCJE » ARCHIWUM MIGAWKI » ARCHIWUM - 2010 - Migawka
Rekonstrukcje historyczne to wyjątkowa gratka dla fotografa. Oto autentyczni zapaleńcy, poprzebierani w dokładnie odtworzone stroje z epoki, na naszych oczach odgrywają sceny z zamierzchłej przeszłości. To zazwyczaj doskonale wygląda oglądane przez wizjer naszego aparatu i daje ogromne możliwości wyboru tematów. Czy będzie to jakiś detal stroju, czy portret, czy reportaż a może pejzaż pokazujący szerszy plan - możliwości mamy naprawdę wiele. W Galerii Migawki można obejrzeć zdjęcia z kilku takich wydarzeń, zazwyczaj są to różne bitwy. Zresztą w zeszłym roku jeden z plenerów zaplanowaliśmy podczas Festiwalu Słowian i Wikingów na Wolinie, a jego główną atrakcją było wszakże, jak co roku, starcie setek wojów na udeptanej ziemi. Jednak w tym roku wiele osób elektryzowało hasło "Grunwald": dokładnie 600 lat temu wojska Korony starły się w śmiertelnym boju z Zakonem Krzyżackim. Rekonstrukcja tych wydarzeń w okrągłą rocznicę bitwy zapowiadała się wręcz wspaniale i na szczęście nie zabrakło tam słuchaczy Migawki z aparatami w dłoniach...
Słuchacze Migawki zapewne doskonale pamiętają jeszcze czasy, kiedy to, aby kupić film do aparatu, trzeba było odwiedzić sklep fotograficzny. Tam, powykładane na półkach w eleganckich stosach, czekały różne negatywy. W wielu z nich stały także lodówki w których spostrzegawczy, acz być może niezbyt zorientowany w temacie klient, mógł dostrzec pudełka, które odbiegały kształtem od tych ze standardowym filmem 35mm. Oczywiście chodziło o kliszę do aparatów średnio i dużo formatowych. Używane przede wszystkim przez zawodowców, ale raczej nie przez reporterów, preferujących z racji niewielkich rozmiarów czy to aparaty dalmierzowe czy lustrzanki. Średni format sprawdzał się za to znakomicie w studiu, w fotografii mody czy produktowej. Przez długi czas, kiedy to technologia cyfrowa szturmem podbijała rynek popularny, "średnio-formatowcy" spokojnie trwali przy swoich ulubionych maszynach...
Wszystko zaczęło się od maila do redakcji Migawki, którego dostaliśmy po plenerze. Jeden ze słuchaczy audycji napisał tak: "Ponieważ nie jestem zorientowany w jakim zakresie akceptowane są ingerencje w materię fotografii pozwalam sobie przesłać dwa ujęcia w wersji, która osobiście bardziej mi się podoba, aczkolwiek może nie spełniać kryteriów". To zdanie zainspirowało nas do zajęcia się tym bardzo kontrowersyjnym tematem. Czyli tą "akceptowaną ingerencją w materię fotografii". Sprawa naprawdę nie jest błaha, dyskusje na ten temat są bardzo żywe i gorące, nie przez przypadek piszemy tutaj właśnie o kontrowersjach, jakie się wiążą z tym zagadnieniem. Miłośnicy fotografii w większości już dawno przyzwyczaili się do techniki cyfrowej, między innymi dlatego, że daje wręcz nieograniczone możliwości późniejszej obróbki zdjęcia. Ale, tak jak dla jednych praca w cyfrowej ciemni jest czymś zupełnie naturalnym, tak dla innych jest wręcz zaprzeczeniem idei fotografii, w jaką wierzą...
Czy zdarzyło się kiedyś Państwu, że robiliście gdzieś zdjęcia i nagle podszedł "smutny pan" i kazał przestać fotografować, albo zażądał za to opłaty? A może szliście spokojnie ulicą i ni stąd ni zowąd ktoś Wam zrobił zdjęcie, mimo, że sobie tego nie życzyliście? Czy "smutny" mógł nam zabronić, czy "natrętny" miał prawo nas uwiecznić? Odpowiedzi na te i nie tylko te pytania staraliśmy się znaleźć w tej audycji. W ostatnim czasie słyszało się wiele o różnych sytuacjach w których fotoamator miał różne problemy, z "wizytą" na komisariacie włącznie, czy też okazywało się, że ktoś czegoś zabraniał, chociaż nie miał do tego prawa. W dobie ogromnego rozwoju fotografii, jeżeli chcemy się nią zająć poważnie, publikować swoje prace, dobrze by było wiedzieć co możemy, a co nie, gdzie mamy prawo domagać się swobodnej pracy, a gdzie poproszeni (choć z tym bywa różnie, zdarzają się nieprzyjemne sytuacje), pokornie musimy zwinąć sprzęt, albo wręcz skasować zdjęcia z karty pamięci.
Czas mija i ani się obejrzeliśmy, a to już półtora roku od kiedy wyruszyliśmy w teren robić zdjęcia. Osiemnasty plener udał się doskonale, uczestnicy naszego spotkania mieli okazję znowu zmierzyć się z fotografią industrialną. Temat: "Port to jest poezja". Prawdziwą furorę zrobił dach magazynu, z którego mogliśmy robić zdjęcia, bo takiej perspektywy naszego miasta nie widzi się często. Dziękujemy za to panu Jerzemu Gadomskiemu z portu, to dzięki niemu mieliśmy taką fantastyczną okazję, bardzo też w organizacji pleneru autorom Migawki pomógł pan Wojciech Sobecki. Niezmiennie już kolejny raz słuchacze mogli skorzystać z okazji, aby za darmo wypożyczyć obiektyw ze szczecińskiego Sigma ProCentrum, polecamy się na przyszłość! Wydaje się, że szczeciński port to miejsce, do którego warto by wrócić, zanim jednak to się stanie, usiądźmy wygodnie i obejrzyjmy to co udało się "ustrzelić" w ostatnią niedzielę czerwca 2010 roku.