To wcale nie była pierwsza książka Wojciecha Kuczoka, była jednak tą, która przyniosła mu sławę i ostatecznie ugruntowała jego artystyczny kręgosłup. „Opowieści samowite” (tom poezji) ukazały się w roku 1996. Drugi poetycki tom, „Larmo” (1998), wciąż jeszcze nie zapowiadał pisarza, jakiego znamy. Ale już „Opowieści słychane” z 1999 roku zostały nominowane do Nagrody Literackiej Nike. Pojawił się też jeszcze jeden zbiór opowiadań, „Szkieleciarki” (2002), i w końcu – „Gnój”, książka, która okazała się literackim przebojem. Od razu została uznana za książkę wiosny 2003 Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych, autor otrzymał też za nią Paszport Polityki, w następnym, 2004 roku, roku – Nagrodę Nike oraz Nagrodę Czytelników.
„Gnój” szybko doczekał się sfilmowania. Na ekran przeniosła go Magdalena Piekorz, film zatytułowany „Pręgi” miał swoją premierę pod koniec roku 2004. Książką „Gnój” Wojciech Kuczuk zadebiutował jako autor powieści i od razu znalazł swoich zdecydowanych wielbicieli, a także – co nie jest bez znaczenia – przeciwników. Ci drudzy, co rzadkie na scenie literackiej, z równa pasją dyskutowali o wątkach powieści, tematyce i niedostatkach, co zagorzali zwolennicy. Rzadki to przypadek, by ci, którzy nie rozsmakowali się w prozie autora – jednak doceniali jego język, inwencję oraz poruszający temat. Studium przemocy, okrucieństwa, patologia rodzinna – te sprawy nikogo nie pozostawiają obojętnym. Książka Kuczoka do dziś wzbudza zainteresowanie i emocje, nie ustają też rozważania, na ile jest to (jak chce autor) „antybiografia”, na ile zaś biografia przekuta w wizję artystyczną, swoista autoterapia autora.
„Gnój” szybko doczekał się sfilmowania. Na ekran przeniosła go Magdalena Piekorz, film zatytułowany „Pręgi” miał swoją premierę pod koniec roku 2004. Książką „Gnój” Wojciech Kuczuk zadebiutował jako autor powieści i od razu znalazł swoich zdecydowanych wielbicieli, a także – co nie jest bez znaczenia – przeciwników. Ci drudzy, co rzadkie na scenie literackiej, z równa pasją dyskutowali o wątkach powieści, tematyce i niedostatkach, co zagorzali zwolennicy. Rzadki to przypadek, by ci, którzy nie rozsmakowali się w prozie autora – jednak doceniali jego język, inwencję oraz poruszający temat. Studium przemocy, okrucieństwa, patologia rodzinna – te sprawy nikogo nie pozostawiają obojętnym. Książka Kuczoka do dziś wzbudza zainteresowanie i emocje, nie ustają też rozważania, na ile jest to (jak chce autor) „antybiografia”, na ile zaś biografia przekuta w wizję artystyczną, swoista autoterapia autora.