Kibice koszykarzy pierwszoligowej Spójni Stargard zaniepokojeni sytuacją drużyny w tabeli. Jak napisali w liście otwartym, z ubolewaniem obserwują istotne obniżenie poziomu sportowego klubu.
Nie akceptują też sytuacji, kiedy koszykarze nie są w stanie nawiązać walki z większością drużyn w pierwszej lidze. Kibice twierdzą, że efektu nie przyniosła również przebudowa zespołu przed sezonem. Ich zdaniem, malejąca ilość widzów na trybunach, to efekt serii porażek w ostatnim czasie. Drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Władze klubu znają treść listu, jednak twierdzą, że robią wszystko, by nie dopuścić do degradacji drużyny.
- Sam jestem zdegustowany tym, co prezentują zawodnicy - mówi Marek Kisio, prezes Spójni. - Czekają nas ostatnie trzy mecze w rundzie zasadniczej i myślę, że tu pokażemy, że stać nas na zwycięstwa i walkę w play-offach. Jeszcze daleka droga do zakończenia sezonu.
Kibice wskazują też na brak głównego sponsora, gwarantującego finansową stabilność Spójni. - Mamy pełną listę, gdzie byliśmy i gdzie będziemy chodzić. To ponad 100 firm, już nie tylko ze Stargardu i regionu, ale z całej Polski. Szukamy, ale ale jest ciężko - przyznaje Kisio.
Klub nie wyklucza zmian kadrowych po zakończeniu sezonu. Mają być one „szeroko konsultowane”. Prezes na razie nie chce mówić o szczegółach.
Władze klubu znają treść listu, jednak twierdzą, że robią wszystko, by nie dopuścić do degradacji drużyny.
- Sam jestem zdegustowany tym, co prezentują zawodnicy - mówi Marek Kisio, prezes Spójni. - Czekają nas ostatnie trzy mecze w rundzie zasadniczej i myślę, że tu pokażemy, że stać nas na zwycięstwa i walkę w play-offach. Jeszcze daleka droga do zakończenia sezonu.
Kibice wskazują też na brak głównego sponsora, gwarantującego finansową stabilność Spójni. - Mamy pełną listę, gdzie byliśmy i gdzie będziemy chodzić. To ponad 100 firm, już nie tylko ze Stargardu i regionu, ale z całej Polski. Szukamy, ale ale jest ciężko - przyznaje Kisio.
Klub nie wyklucza zmian kadrowych po zakończeniu sezonu. Mają być one „szeroko konsultowane”. Prezes na razie nie chce mówić o szczegółach.