Boris Johnson w ogniu krytyki ze strony części własnej partii za styl prowadzenia kampanii. Faworyt w wyścigu do fotela premiera unika mediów. Nie chce też odnieść się do sprawy gwałtownej kłótni domowej, o której doniosły w ten weekend media.
Jego krytycy - również w Partii Konserwatywnej - domagają się większej przejrzystości. Tymczasem sondaże pokazują spadek popularności byłego szefa dyplomacji.
Wśród wszystkich wyborców prowadzi Jeremy Hunt 32-29 procent. Wcześniej wygrywał Boris Johnson. Wśród wyborców konserwatywnych prowadzenie byłego szefa dyplomacji się zmniejszyło. W miniony czwartek wynosiło 55-28 procent.
Po doniesieniach o piątkowej kłótni wynik to 45-34 proc.
"Boris jest tchórzem" - oskarża w Timesie Jeremy Hunt. Chodzi o to, że b. szef dyplomacji unika mediów i wystąpień publicznych.
- Jako premier niemal od razu będzie musiał podjąć decyzję w sprawie brexitu. Kraj musi wiedzieć, jaka to będzie decyzji - argumentuje.
Jeremy Hunt podkreśla, że nie chce mówić o prywatnych sprawach swojego rywala ale innego zdania jest wielu jego kolegów partyjnych. Wyjaśnień w sprawie piątkowych wydarzeń chce m.in. b. szef dyplomacji Malcolm Rifkind. Posłanka Priti Patel, zwolenniczka Johnsona broni byłego szefa dyplomacji i uważa, że to skandal, że sąsiedzi nagrali piątkową kłótnię i podzielili się nagraniem z prasą.
- Zachowanie niespotykane w naszym kraju, godne raczej bloku sowieckiego - oceniła.
Boris Johnson konsekwentnie odpowiada: "Mam prawo do życia prywatnego".
Wśród wszystkich wyborców prowadzi Jeremy Hunt 32-29 procent. Wcześniej wygrywał Boris Johnson. Wśród wyborców konserwatywnych prowadzenie byłego szefa dyplomacji się zmniejszyło. W miniony czwartek wynosiło 55-28 procent.
Po doniesieniach o piątkowej kłótni wynik to 45-34 proc.
"Boris jest tchórzem" - oskarża w Timesie Jeremy Hunt. Chodzi o to, że b. szef dyplomacji unika mediów i wystąpień publicznych.
- Jako premier niemal od razu będzie musiał podjąć decyzję w sprawie brexitu. Kraj musi wiedzieć, jaka to będzie decyzji - argumentuje.
Jeremy Hunt podkreśla, że nie chce mówić o prywatnych sprawach swojego rywala ale innego zdania jest wielu jego kolegów partyjnych. Wyjaśnień w sprawie piątkowych wydarzeń chce m.in. b. szef dyplomacji Malcolm Rifkind. Posłanka Priti Patel, zwolenniczka Johnsona broni byłego szefa dyplomacji i uważa, że to skandal, że sąsiedzi nagrali piątkową kłótnię i podzielili się nagraniem z prasą.
- Zachowanie niespotykane w naszym kraju, godne raczej bloku sowieckiego - oceniła.
Boris Johnson konsekwentnie odpowiada: "Mam prawo do życia prywatnego".