Brytyjscy posłowie formalnie zatwierdzili lockdown w Anglii. Wprowadzono go w trybie nagłym we wtorek, a teraz - wstecznie - Izba Gmin dała na to zielone światło.
Niewykluczone, że zamknięcie potrwa do końca marca. To data zawarta w ustawie. Ale premier Johnson podkreślał, że ma nadzieję, iż masowy program szczepień sprawi, że już wcześniej uda się stopniowo luzować regulacje.
- Kiedy zmieniają się fakty, my musimy zmienić reakcję. Nie mamy wyboru, musimy powrócić do lockdownu - mówił premier podczas kryzysowego posiedzenia w Londynie, gdzie - według najnowszych danych - w zeszłym tygodniu koronawirusem zakażona była jedna na trzydzieści osób.
W całym Zjednoczonym Królestwie zanotowano w środę ponad 77 tysięcy zakażeń i 1000 zgonów. Zdecydowanie najgorsze statystyki napływają z Anglii. Szef Konserwatywnego rządu mógł liczyć na opozycję. Lider lewicy Keir Starmer mówił, ze obecnie kraj znajduje się w najgorszym momencie pandemii, ale dodawał, że "to nie był tylko pech i nie było to nieuniknione", winiąc rząd za zbyt wolne działanie.
W Partii Konserwatywnej słychać było głosy niepokoju. Niektórzy chcieli, by Izba Gmin dostała więcej okazji, by w przyszłości debatować i głosować nad utrzymaniem lockdownu. A posłanka Andrea Leadsom podkreślała w BBC "musi zostać zachowana równowaga", a ceną za lockdown są zrujnowane firmy i seniorzy, którzy cierpią, bo nie mogą spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, co fatalnie odbija się na ich psychice". Ostatecznie jednak rząd wygrał głosowanie zdecydowanie, 524 do 16.
- Kiedy zmieniają się fakty, my musimy zmienić reakcję. Nie mamy wyboru, musimy powrócić do lockdownu - mówił premier podczas kryzysowego posiedzenia w Londynie, gdzie - według najnowszych danych - w zeszłym tygodniu koronawirusem zakażona była jedna na trzydzieści osób.
W całym Zjednoczonym Królestwie zanotowano w środę ponad 77 tysięcy zakażeń i 1000 zgonów. Zdecydowanie najgorsze statystyki napływają z Anglii. Szef Konserwatywnego rządu mógł liczyć na opozycję. Lider lewicy Keir Starmer mówił, ze obecnie kraj znajduje się w najgorszym momencie pandemii, ale dodawał, że "to nie był tylko pech i nie było to nieuniknione", winiąc rząd za zbyt wolne działanie.
W Partii Konserwatywnej słychać było głosy niepokoju. Niektórzy chcieli, by Izba Gmin dostała więcej okazji, by w przyszłości debatować i głosować nad utrzymaniem lockdownu. A posłanka Andrea Leadsom podkreślała w BBC "musi zostać zachowana równowaga", a ceną za lockdown są zrujnowane firmy i seniorzy, którzy cierpią, bo nie mogą spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, co fatalnie odbija się na ich psychice". Ostatecznie jednak rząd wygrał głosowanie zdecydowanie, 524 do 16.