Kilkadziesiąt tysięcy osób protestowało w Pradze przeciwko polityce prowadzonej przez centroprawicowy rząd Petra Fiali.
To kontynuacja 70-tysięcznej manifestacji z początku września. Tym razem protesty odbyły się też poza stolicą. Są one wyrazem niezadowolenia z rosnących cen i zaangażowania czeskich władz we wsparcie dla Ukrainy i ukraińskich uchodźców.
Organizatorzy manifestacji na praskim Placu Wacława domagali się dymisji rządu i radykalnego zwrotu w czeskiej polityce, który miałby się dokonać na drodze pokojowej. Ich zdaniem Czechy powinny wystąpić z NATO, Unii Europejskiej i ONZ. Powinny też podpisać kontrakty z Rosją na dostawy gazu.
Inicjatorzy protestów zamierzają przekazać prezydentowi Miloszowi Zemanowi petycję z wnioskiem o dymisję obecnego rządu. Domagają się powołania gabinetu złożonego z "pronarodowych ekspertów" i rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Podobne, choć znacznie mniejsze zgromadzenia odbyły się między innymi w Brnie, Pilźnie i Ostrawie, gdzie na telebimach wyświetlano transmisję praskiej manifestacji. Kolejny duży protest w stolicy jest zapowiadany na 28 października, czyli w święto państwowe upamiętniające powstanie Czechosłowacji.
Organizatorzy manifestacji na praskim Placu Wacława domagali się dymisji rządu i radykalnego zwrotu w czeskiej polityce, który miałby się dokonać na drodze pokojowej. Ich zdaniem Czechy powinny wystąpić z NATO, Unii Europejskiej i ONZ. Powinny też podpisać kontrakty z Rosją na dostawy gazu.
Inicjatorzy protestów zamierzają przekazać prezydentowi Miloszowi Zemanowi petycję z wnioskiem o dymisję obecnego rządu. Domagają się powołania gabinetu złożonego z "pronarodowych ekspertów" i rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Podobne, choć znacznie mniejsze zgromadzenia odbyły się między innymi w Brnie, Pilźnie i Ostrawie, gdzie na telebimach wyświetlano transmisję praskiej manifestacji. Kolejny duży protest w stolicy jest zapowiadany na 28 października, czyli w święto państwowe upamiętniające powstanie Czechosłowacji.