PŻM w trudnej sytuacji: szczeciński armator zmaga się z wielką zapaścią na rynku przewozów masowców. Aby wyobrazić sobie, jakie problemy mają przewoźnicy, wystarczy fakt, że Bałtycki Indeks Frachtowy spadł do najniższego poziomu w swojej historii od lat 80. Dziś waha się w okolicach 400 punktów.
- Zapaść rynkowa jest na skalę, której nikt nie przewidywał - mówi Szynkaruk. - Nie znajdę eksperta na świecie, który mówiłby, że indeks frachtowy będzie na poziomie ponad trzystu punktów. Nikogo takiego nie było.
Dodajmy dla porównania, że ten indeks w rekordowym 2008 roku miał 11 tysięcy punktów.
PŻM straty na przewozach masowych odrabia na bałtyckich promach i dobrych kontraktach dla siarkowców. - Jesteśmy zaprawieni w bojach i przetrwamy także i tę bardzo trudną sytuację - dodaje Szynkaruk.
Kryzys spowodowany jest tym, że statków na rynku jest za dużo, gdy spada produkcja stali w Chinach - przez co jest małe zapotrzebowanie na przewozy rudy i węgla.