Rolnikowi Tomaszowi Sikorskiemu z Lisowa w ubiegłym zwierzęta zniszczyły 14 hektarów rzepaku - w tym roku będzie jeszcze gorzej.

- Na dzisiaj czterdzieści hektarów rzepaku, to już nie mam! W moim gospodarstwie jest bardzo dużo szkód łowieckich - skarży się Tomasz Sikorski.

To głównie jelenie niszczą mu uprawy. Jedno zwierzę potrafi zjeść dziennie 15 kilogramów roślin. Rolnicy dodają też, że odszkodowania są nieadekwatne wobec wyrządzonych szkód i nie na rękę jest toczyć batalie sądowe.

- Chodzi o to, żeby myśliwi przykładali się, tak jak rolnicy, do pilnowania upraw. Niech każda osoba w tygodniu ma dyżur. I po uprawach się przejedzie wieczorem i nad ranem, żeby postraszyć - apeluje jeden z rolników.

Myśliwi zapewnili, że będą częściej dyżurować pola przy lasach, aby płoszyć zwierzynę. Jak tłumaczył jednak Jan Bojko, prezes szczecińskiego Koła Łowieckiego "Knieja", plany odstrzału jeleni w ubiegłym roku zostały wykonane z nadwyżką. Problem w tym, że kilka lat temu, przy szacowaniu populacji, została ona zaniżona.

- W tej chwili jest trudno w jednym roku czy nawet dwóch-trzech lat, zejść z populacyjnej "górki" eliminując ją do stanu pierwotnego. Który powinien być taki, żeby szkody, które będą, były znośne - tłumaczy Jan Bojko.

Myśliwi mają z kolei żal do gospodarzy, że nie reagują, kiedy ekolodzy przerywają im polowania.