Historia hubalczyka i współtwórcy cichociemnych zyskała dokumentalną formę. Ponad 50 osób zgromadziło się w szczecińskim Kinie Pionier na premierze filmu "Kotwicz. Ostatni komendant".
Film powstał przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej. Opowiada o Macieju Kalenkiewiczu. Był on zastępcą majora Henryka Dobrzańskiego ps. "Hubal", współtwórcą koncepcji Cichociemnych oraz ostatnim komendantem Nowogródzkiego Okręgu AK i autorem operacji wyzwolenia Wilna "Ostra Brama".
W filmie jego historię przybliżają historycy IPN oraz córka Maria Danuta Wołągiewicz, której nie mogło zabraknąć na premierze.
- Jestem zadowolona; raptem bardzo "modni" są Cichociemni i okazuje się, że trudno opuścić nazwisko i osobę mojego ojca - powiedziała Maria Danuta Wołągiewicz.
Za realizację produkcji odpowiedzialny jest m.in. Grzegorz Kaźmierczak, niegdyś dziennikarz Radia Szczecin.
- Kontrast między bohaterstwem tego człowieka i jego niezwykłą osobowością a tym, co się później stało z pamięcią o nim, jak była bezczeszczona powodował, że chciałem to pokazać - podkreślił Grzegorz Kaźmierczak.
Widzowie przyznają, że osoba "Kotwicza" zasługuje na uznanie.
- Od wielu lat sylwetka pułkownika "Kotwicza" jest dla mnie czymś nieprawdopodobnym. - Trzeba by było w Szczecinie jakiś plac albo ulicę dla "Kotwicza" znaleźć - mówili widzowie.
Kalenkiewicz zginął wraz ze swoimi żołnierzami w sierpniu 1944 roku w bitwie pod Surkontami, gdzie starli się z oddziałami NKWD. Tam też został pochowany.
W filmie jego historię przybliżają historycy IPN oraz córka Maria Danuta Wołągiewicz, której nie mogło zabraknąć na premierze.
- Jestem zadowolona; raptem bardzo "modni" są Cichociemni i okazuje się, że trudno opuścić nazwisko i osobę mojego ojca - powiedziała Maria Danuta Wołągiewicz.
Za realizację produkcji odpowiedzialny jest m.in. Grzegorz Kaźmierczak, niegdyś dziennikarz Radia Szczecin.
- Kontrast między bohaterstwem tego człowieka i jego niezwykłą osobowością a tym, co się później stało z pamięcią o nim, jak była bezczeszczona powodował, że chciałem to pokazać - podkreślił Grzegorz Kaźmierczak.
Widzowie przyznają, że osoba "Kotwicza" zasługuje na uznanie.
- Od wielu lat sylwetka pułkownika "Kotwicza" jest dla mnie czymś nieprawdopodobnym. - Trzeba by było w Szczecinie jakiś plac albo ulicę dla "Kotwicza" znaleźć - mówili widzowie.
Kalenkiewicz zginął wraz ze swoimi żołnierzami w sierpniu 1944 roku w bitwie pod Surkontami, gdzie starli się z oddziałami NKWD. Tam też został pochowany.
- Jestem zadowolona; raptem bardzo "modni" są Cichociemni i okazuje się, że trudno opuścić nazwisko i osobę mojego ojca - powiedziała Maria Danuta Wołągiewicz.
- Kontrast między bohaterstwem tego człowieka i jego niezwykłą osobowością a tym, co się później stało z pamięcią o nim, jak była bezczeszczona powodował, że chciałem to pokazać - podkreślił Grzegorz Kaźmierczak.