Po miesiącach rozłąki wrócili do swoich rodzin: prawie 100 żołnierzy 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina powróciło we wtorek późnym wieczorem z Libanu.
Na Bliskim Wschodzie tworzyli oni drugi kontyngent wojskowy. Celem misji na Bliskim Wschodzie jest utrzymanie pokoju na tzw. blue line, czyli granicy między Libanem a Izraelem. Mundurowi z naszego regionu służyli w bazie Camp Shamrock.
Była to bardzo emocjonująca chwila - relacjonuje kapitan Błażej Łukaszewski, rzecznik prasowy 12. Brygady Zmechanizowanej.
- Przed bramami koszar, zarówno w Szczecinie jak i w Stargardzie czekały na nich rodziny, przyjaciele i znajomi, wszyscy ogromnie stęsknieni. Żołnierze byli bardzo szczęśliwi i zadowoleni, że po dobrze wykonanym zadaniu wreszcie wracają do ojczyzny, do swoich rodzin. Teraz przed nimi prawie miesiąc urlopu, żeby wreszcie nacieszyć się swoimi stęsknionymi rodzinami - powiedział kapitan Łukaszewski.
Na miejscu pracował między innymi młodszy chorąży Marcin Domański. - Musimy wynagrodzić czas rozłąki rodzinom - dodaje chorąży. - Wynagrodzić im tą cierpliwość. Nie ma co się oszukiwać. Cierpliwość miały przebogatą, przewielką. To jest najważniejsze. Czas z rodziną. W jaki sposób? Tak, jak obostrzenia na to pozwolą, ale jak najwięcej czasu z rodziną.
Jak opowiadał Domański, "tęsknota była największa w ostatnich tygodniach misji". - Ten czas niekiedy tak się dłużył, że ta niecierpliwość brała górę. Gdyby człowiek niczego nie oczekiwał, to by to szybko przeleciało, ale niecierpliwość jednak wzięła górę i człowiek czekał, dni robiły się takie długie, ale się człowiek doczekał - powiedział Domański.
Na początku marca do Libanu poleciała III zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Nowym dowódcą jednostki został podpułkownik Daniel Kowalewski.
Była to bardzo emocjonująca chwila - relacjonuje kapitan Błażej Łukaszewski, rzecznik prasowy 12. Brygady Zmechanizowanej.
- Przed bramami koszar, zarówno w Szczecinie jak i w Stargardzie czekały na nich rodziny, przyjaciele i znajomi, wszyscy ogromnie stęsknieni. Żołnierze byli bardzo szczęśliwi i zadowoleni, że po dobrze wykonanym zadaniu wreszcie wracają do ojczyzny, do swoich rodzin. Teraz przed nimi prawie miesiąc urlopu, żeby wreszcie nacieszyć się swoimi stęsknionymi rodzinami - powiedział kapitan Łukaszewski.
Na miejscu pracował między innymi młodszy chorąży Marcin Domański. - Musimy wynagrodzić czas rozłąki rodzinom - dodaje chorąży. - Wynagrodzić im tą cierpliwość. Nie ma co się oszukiwać. Cierpliwość miały przebogatą, przewielką. To jest najważniejsze. Czas z rodziną. W jaki sposób? Tak, jak obostrzenia na to pozwolą, ale jak najwięcej czasu z rodziną.
Jak opowiadał Domański, "tęsknota była największa w ostatnich tygodniach misji". - Ten czas niekiedy tak się dłużył, że ta niecierpliwość brała górę. Gdyby człowiek niczego nie oczekiwał, to by to szybko przeleciało, ale niecierpliwość jednak wzięła górę i człowiek czekał, dni robiły się takie długie, ale się człowiek doczekał - powiedział Domański.
Na początku marca do Libanu poleciała III zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Nowym dowódcą jednostki został podpułkownik Daniel Kowalewski.
- Przed bramami koszar, zarówno w Szczecinie jak i w Stargardzie czekały na nich rodziny, przyjaciele i znajomi, wszyscy ogromnie stęsknieni. Żołnierze byli bardzo szczęśliwi i zadowoleni, że po dobrze wykonanym zadaniu wreszcie wracają do ojczyzny, do swoich rodzin. Teraz przed nimi prawie miesiąc urlopu, żeby wreszcie nacieszyć się swoimi stęsknionymi rodzinami - powiedział kapitan Łukaszewski.