Piłkarze Kotwicy Kołobrzeg odpadli z Pucharu Polski. Najwięcej po meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza nad morzem mówi się jednak o postawie sędziego.
Osiem bramek, dogrywka i rzuty karne - w meczu I rundy Pucharu Polski pomiędzy Kotwicą Kołobrzeg a Bruk-Betem Termalicą Nieciecza nie brakowało emocji. Ostatecznie po serii „jedenastek” awans wywalczyli pierwszoligowcy, a w Kołobrzegu zawrzało po decyzjach sędziego tego spotkania. Przeciwko gospodarzom w tym meczu podyktowano dwa kontrowersyjne rzuty karne, arbiter Patryk Gryckiewicz wyrzucił na trybuny trenera Macieja Bartoszka i kolejnego członka sztabu Kotwicy Przemysława Norko, a miejscowi reklamowali również zagranie ręką po jednej z bramek dla zespołu z Niecieczy.
Po meczu szkoleniowiec Kotwy nie gryzł się w język oceniając poziom sędziowania tego meczu. - To, w jaki sposób ta osoba wypaczyła dziś wynik tego spotkania w normalnych 90 minutach czasu gry, jest po prostu skandalem. Nie wiem, jak to możliwe, że sędzia, który już raz bardzo mocno się skompromitował, przyjeżdża drugi raz do Kołobrzegu i ponosi totalną porażkę jako sędzia wypaczając wynik spotkania - powiedział Bartoszek.
Kotwica odpada z pucharu, jednak nie ma czasu na rozpaczanie. Już w niedzielę zagra bowiem kolejny ligowy mecz z Wisłą Puławy.
Po meczu szkoleniowiec Kotwy nie gryzł się w język oceniając poziom sędziowania tego meczu. - To, w jaki sposób ta osoba wypaczyła dziś wynik tego spotkania w normalnych 90 minutach czasu gry, jest po prostu skandalem. Nie wiem, jak to możliwe, że sędzia, który już raz bardzo mocno się skompromitował, przyjeżdża drugi raz do Kołobrzegu i ponosi totalną porażkę jako sędzia wypaczając wynik spotkania - powiedział Bartoszek.
Kotwica odpada z pucharu, jednak nie ma czasu na rozpaczanie. Już w niedzielę zagra bowiem kolejny ligowy mecz z Wisłą Puławy.