Mija 10 lat od katastrofy Boeinga 777 Malaysia Airlines na terytorium wschodniej Ukrainy. Lecąca z Holandii do Malezji maszyna została zestrzelona z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów za pomocą rosyjskiej rakiety Buk.
Niezależne śledztwa potwierdziły, że za zestrzelenie odpowiedzialni są Rosjanie.
W wyniku zestrzelenia samolotu śmierć poniosło 283 pasażerów i 15 członków załogi. Ofiary to przede wszystkim Holendrzy, Malezyjczycy i Australijczycy. Kilka dni po zdarzeniu ukraińskie służby opublikowały nagrania z podsłuchów rosyjskich bojówkarzy.
Na nich watażkowie sami mieli przyznać, że to ich podwładni zestrzelili samolot.
Późniejsze śledztwa - zarówno prowadzone przez Holandię, jak i niezależnych dziennikarzy wskazały, że samolot zestrzelono z wyrzutni rakiet "Buk" należącej do rosyjskiej 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej z Kurska.
Holenderski sąd zaocznie skazał na dożywocie winnych zdarzenia, w tym Igora Girkina - przysłanego z Moskwy rosyjskiego dowódcę.
W wyniku zestrzelenia samolotu śmierć poniosło 283 pasażerów i 15 członków załogi. Ofiary to przede wszystkim Holendrzy, Malezyjczycy i Australijczycy. Kilka dni po zdarzeniu ukraińskie służby opublikowały nagrania z podsłuchów rosyjskich bojówkarzy.
Na nich watażkowie sami mieli przyznać, że to ich podwładni zestrzelili samolot.
Późniejsze śledztwa - zarówno prowadzone przez Holandię, jak i niezależnych dziennikarzy wskazały, że samolot zestrzelono z wyrzutni rakiet "Buk" należącej do rosyjskiej 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej z Kurska.
Holenderski sąd zaocznie skazał na dożywocie winnych zdarzenia, w tym Igora Girkina - przysłanego z Moskwy rosyjskiego dowódcę.