Księgarze w Damaszku zaczęli sprzedawać literaturę zakazaną przez poprzednią władzę - poinformowała we wtorek AFP.
Agencja podkreśla, że antykwaryczne pozycje, za które przed kilkoma miesiącami można było trafić do więzienia, są dziś eksponowane na sklepowych witrynach. Korespondent AFP w Damaszku napisał, że powieści o doświadczeniach więźniów politycznych sąsiadują z tekstami radykalnej teologii islamskiej.
Francuska agencja cytuje studenta, który stwierdził, że gdyby jeszcze dwa miesiące temu choćby zapytał o książkę, którą właśnie kupił, mógłby "zniknąć". Chodziło o publikację o wojnie domowej w Aleppo opisanej z punktu widzenia "przejścia granicznego" między obszarami kontrolowanymi przez rząd a terenami zajętymi przez rebeliantów. "Wywiad mógłby mnie uznać za sufitę, salafitę, czy lewicowca" - oświadczył rozmówca AFP.
Agencja podkreśliła, że choć wielu Syryjczyków niepokoi się niepewną przyszłością kraju, to "Damaszek oddycha, uwolniony od nieustannej obecności sił bezpieczeństwa i agentów na każdym rogu".
Handlarze książek rozkładają na ulicach tytuły, wcześniej dostępne jedynie w pirackich wersjach w internecie. Między innymi można kupić "Dom mojej ciotki" (tak w dialekcie syryjskim określa się więzienie - PAP) autorstwa irakijskiego autora. Jest też utwór syryjskiego pisarza o latach spędzonych w więzieniu przez ateistę, którego wzięto za radykalnego islamistę.
Popyt na książki jest duży, powiedział AFP jeden ze sprzedawców.
- Sprzedawaliśmy zakazane książki w tajemnicy; tylko tym, którym ufaliśmy, studentom, których znaliśmy lub badaczom – stwierdził Abdel Sorudżi.
Dziś - jak podkreśla - wśród nowych klientów są mieszkańcy Damaszku, powracający z zagranicy uchodźcy oraz przybysze z dawnych twierdz rebeliantów na północy.
Francuska agencja cytuje studenta, który stwierdził, że gdyby jeszcze dwa miesiące temu choćby zapytał o książkę, którą właśnie kupił, mógłby "zniknąć". Chodziło o publikację o wojnie domowej w Aleppo opisanej z punktu widzenia "przejścia granicznego" między obszarami kontrolowanymi przez rząd a terenami zajętymi przez rebeliantów. "Wywiad mógłby mnie uznać za sufitę, salafitę, czy lewicowca" - oświadczył rozmówca AFP.
Agencja podkreśliła, że choć wielu Syryjczyków niepokoi się niepewną przyszłością kraju, to "Damaszek oddycha, uwolniony od nieustannej obecności sił bezpieczeństwa i agentów na każdym rogu".
Handlarze książek rozkładają na ulicach tytuły, wcześniej dostępne jedynie w pirackich wersjach w internecie. Między innymi można kupić "Dom mojej ciotki" (tak w dialekcie syryjskim określa się więzienie - PAP) autorstwa irakijskiego autora. Jest też utwór syryjskiego pisarza o latach spędzonych w więzieniu przez ateistę, którego wzięto za radykalnego islamistę.
Popyt na książki jest duży, powiedział AFP jeden ze sprzedawców.
- Sprzedawaliśmy zakazane książki w tajemnicy; tylko tym, którym ufaliśmy, studentom, których znaliśmy lub badaczom – stwierdził Abdel Sorudżi.
Dziś - jak podkreśla - wśród nowych klientów są mieszkańcy Damaszku, powracający z zagranicy uchodźcy oraz przybysze z dawnych twierdz rebeliantów na północy.
Właściciel wydawnictwa, który jeszcze w latach 80. usunął ze swoich katalogów wszystkie książki polityczne wspomina, że mimo to wielokrotnie wzywały go służby bezpieczeństwa. Przepytywano go m.in o klientów, ich upodobania i zainteresowania. Rozmówca AFP podkreślił, że w większości funkcjonariusze nie mieli dużego pojęcia o literaturze, a jeden z nich miał nawet zażądać wezwania autora tekstu o islamie sunnickim, który żył w XIV wieku.
Edycja tekstu: Michał Król