Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz
Wyobraźmy sobie wakacje, urlop na tropikalnej plaży i siatkówkę plażową

Jesteś żelkiem... Powtórzmy: JESTEŚ ŻELKIEM! Żelkiem - takim słodkim kawałkiem żelatyny.

Dlaczego - na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, ważne że prosta gra dla jednego lub dwóch graczy wciąga na wiele godzin, nie wiadomo jak i kiedy.

Jest to pewien rodzaj gry w piłkę siatkową. Tylko pewien, bo na swojej części boiska sterujemy żelką za pomocą myszki w taki sposób, by odbić piłkę. Problem w tym, że piłka odbija się nie tylko od żelki, ale też od krawędzi monitora.

I w tym tkwi sekret - przeciwnikiem nie jest jedynie drugi żelek, ale całe otoczenie. Blobby Volley powstało mniej więcej w połowie lat 90-tych. Dane na ten temat nie są precyzyjne. Do tej pory gra doczekała się już wielu adaptacji i transformacji. Również jest wersja na smartfony. Oczywiście, to jedna z wariacji na temat poczciwego Ponga.

Idą wakacje - czas na żelkę plażową...
Wylądowaliśmy w opuszczonej bazie kolonistów. Jednak nie jesteśmy tu sami...

Czujniki ruchu wykryły czyjąś obecność. Tylko Ripley wie, czego się spodziewać. Burke, Gorman, Hicks, Vasquez i Bishop dopiero teraz przekonają się, że Obcy z kwasem w krwiobiegu istnieją naprawdę.

Aliens firmy Electric Dreams pojawiła się w Sylwestra 1986 roku. Gra oparta była jednym z wątków horroru sf Jamesa Camerona pod tym samym tytułem.

Głównym celem gry jest znalezienie i zabicie królowej Obcych. Dawała ona możliwość kierowania każdym z członków sześcioosobowego zespołu. Na ekranie widzieliśmy - tak jak w filmie - to, co przekazywały kamery przy hełmach i co widział dowódca wozu bojowego, którym nasza ekipa dotarła do opuszczonej kolonii na odległej planecie. Każdy z bohaterów musiał pokonać labirynt sal, w których czaili się Obcy, a ich obecność obwieszczał ciągły sygnał. Gdy ktoś z zespołu miał kłopoty imię na jego ekranie zaczynało migotać. Wówczas liczył się refleks: należało szybko przełączyć się i przejąć kontrolę nad towarzyszem i jeszcze szybciej odnaleźć czyhającego gdzieś w sali potwora.

Gra tylko z pozoru była prosta. Wiele drzwi było ukrytych - a w wielu salach czaiły się hordy przeciwników. Mapa do tej gry była na wagę złota. Tworzyli ją sami gracze, bo producent nie przewidział takiego ułatwienia.

W rozwinięciu film z fragmentem gameplaya - zobacz, jak grało się w ten wielki przebój "z dreszczykiem" na Commodore C64.
Przed Pro Evolution Soccer i FIFA istniały naprawdę dobre, piłkarskie gry, przy których trzaskały joysticki.

W 1989 roku pojawił się Microprose Soccer na Commodore C-64. Można było rozgrywać zarówno mecze towarzyskie, jak i ligowe, czy pucharowe. Szczytem były pełne mistrzostwa świata. Do wyboru było kilkadziesiąt drużyn narodowych. Boisko widziane było z lotu ptaka, a piłka zawsze lepiła się do nóg piłkarzy.

Na początku lat 90. gracze mieli do wyboru dziesiątki przeciętnych gier, które różniły się przede wszystkim grafiką. Nastał jednak przełomowy 1992 rok, który przyniósł ze sobą jeden z największych piłkarskich przebojów – Sensible Soccer.

O jej sukcesie zdecydował jeden sprytny zabieg: nieskomplikowana rozgrywka toczyła się w przyspieszonym tempie. Nie było miejsca na taktycznie rozwiązania - liczył się refleks. Wielu graczy kupiło Atari ST czy Amigę właśnie dla tej gry. Niegasnąca popularność doprowadziła do wydania Sensible World of Soccer na PC. Do dziś w Polsce organizowane są turnieje SWOS. W sieci trwają rozgrywki ligowe. Na bazie Sensible World of Soccer powstała też polska futbolowa strategia: Sensible Manager.

W 1994 roku pojawiła się FIFA, której nikomu przedstawiać nie trzeba, ale trzeba wspomnieć, że rok później posiadacze pierwszej konsoli PlayStation dostali Actua Soccer.

Gdy pierwsza FIFA jedynie udawała trójwymiarową - Actua Soccer trójwymiarową była! Kamera śledziła piłkarzy na boisku, a wszystkiemu towarzyszyły komentarze spikera i doping kibiców na trybunach. To była trójwymiarowa rewolucja i do dziś Actua Soccer jest jej symbolem w cyfrowym świecie piłki nożnej.
Raz na tysiąc lat bogowie mogą obdarzyć jednego ze śmiertelnych nieskończenie wielką mocą. Danu, duch księżyca, odwróci swą uwagę od astralnych rozważań i skieruje ją na Ziemię. I to już wkrótce...

Nie obdarzy on jednak potęgą każdego. Ten, kto chce zasłużyć na błogosławieństwo Danu, musi wpierw zdobyć Kamień Księżycowy. Czyli tytułowy Moonstone w grze z 1992 roku wydanej przez studio Mindscape.

Moonstone: A Hard Days Knight śmigała na Amidze, później na PC i to był prawdziwy szał dla miłośników gier RPG.

Wiele potworów do ubicia, każdy ze swoim unikalnym stylem walki na który musieliśmy znaleźć sposób, miasta, w których można było pograć w smocze kości czy lokacje takie jak Valley of the Gods, czyli Dolina Bogów sprawiały, że gra zyskała wielu fanów. Szczególnie, że można było grać we cztery osoby na raz na jednym komputerze.

Esencją Moonstone była jednak walka: brutalna i krwawa. Rąbaliśmy członki, odcinaliśmy głowy swoim oponentom. Aż grę potępiono w USA a zakazano w Niemczech.

Ale do dzisiaj ma swoich wiernych fanów, którzy uważają, że kolorowa, rysowana grafika i sam pomysł na rozgrywkę nic się nie postarzał. Moonstone znajdziecie bez problemu w sieci, kto wie, może zdobędziecie Księżycowy Kamień i nieskończoną, boską moc?
22 maja 1980 roku świat poznał PACMAN'a, lub też to PACMAN poznał świat. Sam świat oszalał na punkcie japońskiej zręcznościówki, której bohaterem była wiecznie głodna, żółta kulka, biegająca po labiryncie i zjadająca... kropki.

W tej uczcie starają się przeszkodzić duszki: Blinky, Pinky, Inky i Clyde. Wystarczy jednak, że nasz bohater zje owoc, a duszki z myśliwych stają się zwierzyną, którą może pochłonąć PACMAN.

Ta prosta gra do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością dzięki kolejnym wersjom, które co jakiś czas pojawiają się w sieci. 32 lata minęły, a PACMAN wciąż głodny.
W 1983 roku MOC była z właścicielami Atari, bo właśnie oni pierwsi mogli zasiąść za sterami X-winga i polecieć w kierunku Gwiazdy Śmierci.

Star Wars Vector była grą zręcznościową, symulującą symulator. Odwzorowywała wydarzenia z części IV i V Gwiezdnych Wojen. Bardzo szybko trafiła "na salony" salonów gier. Biła rekordy popularności.

Jednym z powodów długich kolejek do automatu z grą, był sam automat, do którego wsiadało się jak do gwiezdnego myśliwca. Pamiętamy, to było niesamowite wrażenie.

Gra typu "zniszcz, zanim zniszczą ciebie" miała jeszcze jeden atut: muzykę i filmowe dialogi, które każdy znał na pamięć, bo w 1983 roku w kinach pojawił się epizod VI Gwiezdnych Wojen: Powrót Jedi.

Nikomu wówczas nie przeszkadzało, że grafika symulatora X-winga, to jedynie zbiór wektorów na czarnym ekranie.
To miał być jakże przyjemny czas w dopiero co kupionym domu - wiktoriańskiej posiadłości w Woodland Hills. Pisarz Mike Dawson zamierza napisać nową książkę. Po przyjeździe zadowolony kładzie się spać...

... i śni mu sie straszny koszmar o obcych, którzy wkładają mu żywcem do głowy jakiś implant.

Po przebudzeniu wszystko niby wraca do normy, ale seria coraz bardziej niepokojących zdarzeń każe naszemu bohaterowi coraz bardziej nerwowo patrzeć w lustro. Okazuje się, że koszmarni obcy są tuż tuż, w równoległym wymiarze, a wejście do niego jest w naszym domu. To nie będzie przygoda, lecz desperacka walka o życie, a mamy tylko trzy dni i to z zegarkiem w ręku.

Tak rozpoczyna się przygodówka typu point and clik 1992 roku pod tytułem Dark Seed. Smaczkiem był fakt, że grafiki z koszmarnego świata są autorstwa samego H.R. Geigera, czyli artysty, który był autorem Obcego z kultowej serii filmów z Sigourney Weaver

Gra miała też swoje minusy - wyobraźmy sobie, że o godzinie 11 w naszym domu dzwoni telefon - jeżeli nas nie ma, nie obierzemy - i w ten sposób nie ukończymy gry, o czym dowiemy się zresztą dużo później. Takich "smaczków" było niestety więcej, więc Dark Seed potrafiło być frustrujące.

Ale mimo wszystko produkcja Cyberdreams zapisała się w annałach cyfrowej rozrywki - tak jak pracownik dewelopera Mike Dawson, który został też bohaterem gry.

Ciekawe, czy wyjęli mu z głowy ten implant?
Ludzkość stanęła na krawędzi zagłady. Tylko Ty możesz powstrzymać inwazję Bydo Empire na Ziemię. Mamy XXII wiek, zasiadasz za sterami najnowocześniejszego kosmicznego myśliwca R-9a "Arrowhead", aby rozprawić się z wrogiem.

Oczywiście wszystkiemu są winni ludzie - ale ci z XXVI wieku, którzy stworzyli specjalną broń - właśnie Bydo, które powstało dzięki kombinacji fizyki, inżynierii genetycznej i... czarnej magi. Śmiertelne zagrożenie udało się wyekspediować do innego wymiaru, ale robaki trafiły do dziury czasowej i zagroziły ludziom cztery wieki wcześniej.

Na szczęście jesteś Ty i wyruszasz do akcji...

...czyli odpalasz grę R-Type, klasyczny shoot'em up. Leciałeś cały czas w prawo po scrollowanym ekranie i strzelałeś, zbierałeś ulepszenia i znowu strzelałeś, na końcu poziomu był boss. Produkcja Irem z 1987 roku podbiła 8-bitowe maszynki, takie jak ZX Spectrum czy Commodore C64. Grafika i muzyka powodowała wśród ówczesnych graczy istny opad szczęki.

Był tylko jeden szkopuł - R-Type łapie się do pierwszej dziesiątki najtrudniejszych gier wszechczasów. Żeby przejść, trzeba było nauczyć się jej na pamięć - bolesną metodą prób i błędów.

Ale jeżeli chcecie wypróbować swoją cierpliwość, proszę bardzo, R-Type powrócił na smartfonach.
Dla wojowników z klanu Mistycznego Cienia, wyspa Lin Fei była jak nasza Częstochowa.
Najważniejszym jej punktem była świątynia Białego Ninja.

Ludzka zawiść i pycha sprawiły jednak, że świątynia została zbezczeszczona, a niemal wszyscy z klanu wymordowani.

Sprawcą zbrodni był shogun Kunitoki. Nie wiedział on jednak, że pozostał jeden – Ostatni Ninja!

The Last Ninja ostatni z wojowników Mistycznego Cienia, po powrocie z pielgrzymki, postanawia dopaść zbrodniarza.Tak zaczyna się nasza krucjata.

Grę The Last Ninja, wielki przebój action adventure na Commodore C64 stworzyło studio System 3. To było w 1988 roku.
Tę grę zaczynamy niewinnie: z jedną prowincją i jedną armią, a do podbicia mamy Europę zachodnią i środkowo-wschodnią, płw. Bałkański i północną Afrykę.

Do pokonania mamy wiele nacji - Germanów, Galów, Macedończyków, Egipcjan...

Wszystko po to, aby zostać Cezarem!

Najeżdżasz więc sąsiednie państwa, rabujesz - czy nakładasz podatki (wychodzi na jedno). Musisz pamiętać też o aktualnym do dzisiaj haśle "chleba i igrzysk". Dostarczasz więc ludowi igrzyska, urządzając wyścigi rydwanów i walki gladiatorów.

Z czasem awansujesz, podbijasz nowe ziemie, którymi trzeba mądrze zarządzać, bo jak będziesz uciskać, rebelia gotowa.

Oprócz wątku czysto strategicznego mamy do dyspozycji urozmaicenie w postaci walk gladiatorów i wyścigów zaprzęgów (sami możemy sterować i zarobić na tym trochę pieniędzy).

Centurion: Defender Of Rome powstało w 1990 roku, napisana przez Kellyn Beck and Bits of Magic i wydana przez Electronic Arts. Fani gier strategicznych byli wniebowzięci...
20212223242526