Za hasłami pojednania polsko-niemieckiego kryła się brutalna niemiecka polityka - mówił w "Rozmowach pod krawatem" Arkadiusz Mularczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce Od Niemiec Za Szkody Wyrządzone W Trakcie II Wojny Światowej.
Poseł nazwał draństwem oświadczenia woli „o rezygnacji z dochodzenia roszczeń wynikających z nazistowskiego bezprawia”, które musieli podpisać przymusowi pracownicy w momencie otrzymania pieniędzy, w których wypłacie pośredniczyła Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie.
- Pokazuje pewne schematy i mechanizmy, które w ciągu ostatnich 70 lat istniały w relacjach polsko-niemieckich. I one niestety w dużej mierze były wielkim kłamstwem. Ponieważ opierano nasze relacje o rzekomym pojednaniu, ale ono tak naprawdę było sloganem. Za nim nie kryło się faktyczne pojednanie. Ponieważ oczywiście ono jest ważne, ale elementem pojednania powinno być zadośćuczynienie - mówi Mularczyk.
Arkadiusz Mularczyk twierdzi, że sprawa nie jest jeszcze zakończona, według niego, takie zrzeczenie się roszczeń jest nielegalne w świetle naszego prawa. Jak mówił - jeśli Trybunał Konstytucyjny otworzy ścieżkę sądową w Polsce, będzie istniała możliwość, żeby spadkobiercy pracowników przymusowych mogli ubiegać się o roszczenia.
Sprawa nie jest zamknięta, bo jak powiedział Arkadiusz Mularczyk: "w Polsce jest bardzo wiele firm, które korzystały z pracy przymusowych pracowników. Jest szansa na sprawiedliwość dziejową, to walka o godność naszego narodu".
- Pokazuje pewne schematy i mechanizmy, które w ciągu ostatnich 70 lat istniały w relacjach polsko-niemieckich. I one niestety w dużej mierze były wielkim kłamstwem. Ponieważ opierano nasze relacje o rzekomym pojednaniu, ale ono tak naprawdę było sloganem. Za nim nie kryło się faktyczne pojednanie. Ponieważ oczywiście ono jest ważne, ale elementem pojednania powinno być zadośćuczynienie - mówi Mularczyk.
Arkadiusz Mularczyk twierdzi, że sprawa nie jest jeszcze zakończona, według niego, takie zrzeczenie się roszczeń jest nielegalne w świetle naszego prawa. Jak mówił - jeśli Trybunał Konstytucyjny otworzy ścieżkę sądową w Polsce, będzie istniała możliwość, żeby spadkobiercy pracowników przymusowych mogli ubiegać się o roszczenia.
Sprawa nie jest zamknięta, bo jak powiedział Arkadiusz Mularczyk: "w Polsce jest bardzo wiele firm, które korzystały z pracy przymusowych pracowników. Jest szansa na sprawiedliwość dziejową, to walka o godność naszego narodu".
Dodaj komentarz 4 komentarze
Jak można mówić o pojednaniu ofiary i kata, który po zbrodniach konsekwentnie umniejszał swoje czyny, a nawet przypisywał je ofiarom.
O rany! Polityk zauważył, że jakieś państwo dba o swoje interesy! To niebywałe odkrycie może zatrząść fundamentami polskiej polityki, bo takie postępowanie (czyli myślenie o własnym kraju) od jakiś dwu lat jest czymś całkowicie obcym.
PiS rządzi emocjami negatywnymi - napuszczając jednych na drugich. Szczując.
Zbliżają się wybory, więc przed "spadkobiercami ofiar" (Mul wiele razy to podkreślał) staje wizja możliwości wyciągnięcia od państwa RFN odszkodowań za straty wojenne.
Będzie można domagać się przed POLSKIM sądem odszkodowania nie tylko od państwa niemieckiego, ale i od firm, któe w czasie wojny korzystały z Polaków.
W razie problemu z ezgezkują ewentualnie wygranych roszczeń - będzie można zajmować liczne niemieckie inwestycje w Polsce!
A dlaczego nie domagacie się od Rosji?
Na takie pytanie prowadzącego Mularczyk odpowiedział: BO ONI SĄ NIEKULTURALNI, WSZCZYNAJĄ WOJNY i NIE RESPEKTUJĄ PRAWA i WYROKÓW MIĘDZYNARODOWYCH. A Niemców może da się przekonać...(sic!)
TCHÓRZE! Boją się, że Rusek powie: wal się! albo i da w ryja, zaś Niemiec będzie kulturalnie negocjował...
Tchórzliwy PiS, oj tchórzliwy :)
Następny pisowski expert od wszczynania awantur zabrał głos zobaczy Niemieckie pieniądze jak świnia niebo ale w każdej komisji można dorobić do "głodowej" pensji !